O wszystkim i o niczym. Piszę o sprawach dla mnie ważnych, o tym co mnie zainteresowało - wspomnienia z podróży, reakcje na aktualne wydarzenia polityczne, krótkie recenzje książek, które właśnie przeczytałem, no i refleksje na tematy różne.
sobota, grudnia 03, 2016
Prawo do zgromadzeń tylko dla uprzywilejowanych
sobota, listopada 05, 2016
Polskie średniowiecze
sobota, października 29, 2016
Folwarczny sposób myślenia, myślenia ukształtowanego przez feudalnestruktury późnego średniowiecza w Polsce, nadal dominuje w Polsce
niedziela, sierpnia 07, 2016
Dobra i zła pamięć
poniedziałek, maja 16, 2016
Rewolucja przeciwko fałszywemu wrogowi
poniedziałek, kwietnia 25, 2016
Wspólnota niewierzących
czwartek, kwietnia 14, 2016
Zakony Chrystusowe
sobota, kwietnia 09, 2016
Walka o mity
Dlaczego tak dużo ludzi skłania się ostatnio ku narodowo-katolickiej ideologii? Niedawno komentowałem artykuł Grzegorza Sroczyńskiego na ten temat, który jest zdania, że to osobista zła sytuacja ekonomiczna ludzi jest przyczyną tego niezadowolenia z dotychczasowych osiągnięć polskiego państwa w ostatnich 26 latach. Odmiennego zdania jest socjolog Janusz Majcherek. Majcherek twierdzi, że pewne niezadowolonie społeczne i odwrót od liberalnych pozycji można też zauważyć w dużo bogatszych krajach zachodniej europy. Nawet w krajach najbogatszych obserwujemy właśnie pewną tendencję w kierunku nationalistyczno-konserwatywnym i tego trendu nie można tam wytłumaczyć tylko ekonomiczną sytuacją społeczeństwa.
Moim zdaniem Majcherek nie uwzględnia tutaj dwóch ważnych faktów. Po pierwsze nawet w najbardziej bogatych społeczeństwach zachodnich są ludzie biedni, nawet jeżeli ta bieda jest na relatywnie wysokim poziomie. Bieda nie jest przez ludzi postrzegana w sensie absolutnym, a jedynie relatywnie w stosunku do możliwości które mają inni, a osoba biedna jest ich pozbawiona. Biednym jest ten, kto nie może sobie pozwolić na wiele rzeczy, które dla innych w jego społeczeństwie są dostępne. Biedny Szwajcar jest więc nieporównalnie bogatszy od biednego Bułgara, a pomimo to czuje się biedny. Po drugie niezadowolenie społeczne jest często dużo bardziej związane z brakiem nadziei na realizację poprawy ekonomicznej. Ktoś, komu nie wiedzie się najlepiej ale ma nadzieję, że poprzez ciężką pracę poprawi swoją sytuację materialną i stworzy lepsze możliwości dla swoich dzieci, widzi świat pozytywnie. Jeżeli jednak tej nadziei mu brak jest podatny na wszelakie demagogie. Niepodważalnym faktem jest, że na zachodzie wzrost zarobków i poziomu życia, który przez długi czas po wojnie powiększał rokrocznie klasę średnią, zatrzymał się. Średnie zarobki nie rosną już od długiego czasu, natomiast górne 10% jest coraz bogatsze. Ta sytuacja oczywiście coraz mocniej napędza niezadowolenie społeczne.
Majcherek jest zdania, że dominującą rolę w budowaniu nastrojów społecznych odgrywają mity polityczne a nie sytuacja ekonomiczna ludzi. Pisze on tak:
“Jest to ewidentnie konfrontacja w sferze mityczno–symbolicznej i dzięki narzuceniu własnej mitologii politycznej PiS tę bitwę na razie wygrywa. Przechwycił władzę w warunkach najniższego od dawna bezrobocia, braku inflacji (a w istocie deflacji) i spadających wskaźników dochodowego rozwarstwienia. ”Desperackie wysiłki celem polepszenia sytuacji ekonomicznej mas“ nie są w stanie odebrać PiS inicjatywy strategicznej, przewagi politycznej i władzy. Skoro jest ona ugruntowana na dominacji w sferze mityczno-symbolicznej, to tylko działania w tej sferze podejmowane mogą tę dominację i przewagę zniwelować.”
Lewica czy liberałowie oddali bez walki historię i na jej gruncie tworzące się mity prawicy. Prawica zagarnęła wszystkie ważne polskie historyczne wydarzenia i kult wybitnych Polaków. Nawet Piłsudzkiego zagarnęli, Pułsudzkiego który był zdeklarowanym wrogiem obozu narodowego. Liberałowie oddali bez walki konstytucję 3 Maja, wyzwolenie Polski przez Legionistów i Solidarność. Liberałowie nie pielegnowali osiągnięć okrągłego stołu, który był sukcesem szeroko uznanym na świecie. Jak pisze Majcherek:
“U podstaw III Rzeczypospolitej leżał jeden z najpiękniejszych i najpotężniejszych mitów, jakie zna europejska kultur: mit Okrągłego Stołu, nawiązujący do legend arturiańskich. Dzięki tym konotacjom jest szeroko w całej Europie znany i dlatego odwołująca się do niego polska transformacja była tak powszechnie szanowana. Pozwolenie na zniszczenie tego mitu przez populistycznych demagogów jest wielką porażką polskich demokratów (którzy niekoniecznie mieli młodą lewicę po swojej stronie). Albo trzeba ten mit ożywić, albo wykreować inny o równie wzniosłej i szlachetnej symbolice.”
PIS wykorzystał tę wolną przestrzeń, zaczął na jej bazie tworzyć zakłamaną historię i pseudo bohaterów, a liberałowie przyglądali się temu biernie. Zabrakło odkłamania historii i dobrej historycznej narracji liberalnej. Aby zastopować prawicę liberałowie muszą stworzyć liberalny mit polityczny, mit który porwie masy i stworzy opozycję dla prawicowej wersji. Majcherek radzi:
“Zakłamanej i opartej na przekłamaniach mitologicznej narracji o zamachu smoleńskim, ”żołnierzach wyklętych“ czy Polsce wstającej z kolan trzeba przeciwstawić porywający mit odwołujący się do symboliki wolności, tak ponoć przez Polaków umiłowanej, a tak bardzo obecnie zagrożonej. Nawet jeśli młoda polska lewica tego umiłowania wolności nie podziela, a jej zagrożenia nie dostrzega lub je bagatelizuje, nawołując do ”wysiłków celem polepszenia sytuacji ekonomicznej mas".
Ja myślę, że zarówno Sroczyński jak i Majcherek mają na swój sposób rację. Nadzieja na poprawę sytuacji ekonomicznej jest dla ludzi ważna, ale poczucie, że jest się częścią czegoś większego, że jest się potomkami wielkich ludzi z przeszłości, że wspólnie próbujemy zrobić coś wielkiego jest równie ważne. Ludzie tego potrzebują, a z braku laku kupują idee populistów i demagogów.
Trudno będzie walczyć z tym pokręconym mitem narodowo-katolickim, który wbijają ludziom nieustannie prawicowe media, a przede wszystkim Radio Maryja. Mit ten bazuje na niewiedzy historycznej, zakłamaniu historii (szczytem bezczelności była w tym sensie wypowiedź biskupa Michalika), pseudo-bohaterach i ukrytej nostalgii za PRL i podziwem dla metod tamtego ustroju. Na to wszystko nałożono mit Polaka katolika, rzekomą zdradę okrągłego stołu (przy którym wbrew temu co teraz twierdzą konserwatyści majstrował przede wszystkim kościół i spora grupa dzisiejszych elit narodowo-katolickich) i rzekomej kontroli nad 3 RP przez post-komunistów i SB. Odkęcanie tego fałszywego mitu to zadanie dla herosów.
Liberałowie nie są dobrzy w tworzeniu wspólnoty i mitów. Dobrze wyjaśnia ten problem Jonathan Haidt w książce “Prawy umysł”. Haidt zdefiniował 6 głównych wartości moralnych: troska, sprawiedliwość, wolność, lojalność, autorytet i świętość. Dla róznych ludzi i różnych grup społecznych pewne wartości są ważniejsze niż inne. I tak dla ludzi o poglądach lewicowo-liberalnych najważniejsze są wolność i sprawiedliwość. Dla liberałów dobro jednostki jest najważniejsze, a grupa powinna stworzyć możliwie najlepsze otoczenie dla jednostek. Dla konserwatystów lojalność, autorytet i świętość są co najmniej tak samo ważne jak te wartości bardziej liberalne. Dla konserwatystów dobro grupy jest ważniejsze od dobra jednostki. Co za tym idzie skupiają się oni dużo bardziej na budowaniu wspólnoty, a cóż spaja lepiej niż wspólny mit.
W walce o rząd dusz liberałowie muszą więc stworzyć własne wspólnotowe mity. W obliczu śmiertelnego zagrożenie dla świętej dla liberałów demokracji potrafią jednak tworzyć wspólnotę i znaleźć wspólną narrację jak to widać na przykładzie KODu. Trzeba odebrać narodowym-katolikom Konstytucję 3 Maja (przecież oni zawsze byli i są przeciw demokracji i postępowi), wyzwolenie Polski przez lewicowe legiony Piłsudckiego i stworzyć rzetelny obraz okrągłego stołu, który był jednym z największych polskich osiągnięć w historii.
sobota, kwietnia 02, 2016
Fatalny sygnał z Polski do Europy
Wczorajsza decyzja sejmu o nieprzyjęciu tego minimalnego kontyngentu 7000 uchodźców, do którego przyjęcia premier Szydło na ostatnim szczycie europejskiej unii zobowiązała się, to fatalny sygnał. To fatalny sygnał, który też tak zostanie z pewnością debrany w Europie. Ta sejmowa decyzja na życzenie rządu to dwa sygnały wysłane do Europy. Po pierwsze informacja, że Polska reprezentowana przez premier Szydło nie jest wiarygodnym partnerem na którego słowie można polegać. Po drugie to informacja, że Polska nie solidaryzuje się z innymi państwami europejskimi, które borykają się od dłuższego czasu z problemen uchodźców. Polska kieruje się jedynie partykularnymi interesami partii rządzącej i nie chce nawet symbolicznie, bo cóż to znaczy 7 tysięcy wobec milionow uchodźców w Europie, pokazać, że wspomaga inne kraje i bierze udział we wspólnym rozwiązywaniu europejskich problemów.
Te dwa sygnały będą z pewnością miały dalekosiężne konsekwencje. Polska spadła z pozycji jednego z głównych graczy europejskich na jej dalekie krańce. Ot takie 5 koło u wozu. Nikt w Europie nie będzie traktował premier Szydło poważnie nauczony doświadczeniem, że jej słowo nic nie znaczy. Inną konsekwencją będzie naturalnie brak zainteresowania unii polskimi problemami. Trudno będzie liczyć na pomoc w krytycznych momentach, kiedy wszyscy widzą, że Polska chce tylko z unii brać, ale nic nie daje. Nie może nas więc dziwić, że już pojawiają się w europejskiej prasie artykuły takie jak ten pod tytułem “koniec solidarności”, w którym autorzy podkreślają, że żadne inne państwo nie skorzystało tyle co Polska na Unii, a teraz kraj ten odmawia nawet minimalnej solidarności z innymi.
Decyzja jest to więc z punktu widzenia polityki europejskiej fatalna. Nie można jej też wytłumaczyć pseudo argumentami, które padły w trakcie sejmowej debaty, że te 7000 uchodżców to poważne zagrożenie terorystyczne dla Polski i również dla polskich wartości katolickich. Tych kilka tysięcy ludzi nie mogą poważnie stanowić zagrożenia dla 40 milionowego kraju. Prawdziwe zagrożenie dla Polski to coraz bezczelniej wychodzący na ulice faszystowscy narodowcy i radykalizujący się obóz narodowo-katolicki, który przekształca Polskę w państwo wyznaniowe i izoluje kraj od zachodu.
czwartek, marca 31, 2016
Rzeczywiste przyczyny społecznej radykalizacji
Grzegorz Sroczyński dosyć trafnie analizuje przyczyny aktualnej sytuacji społecznej i politycznej w tym artykule. My koncentrujemy się zbyt bardzo na wypowiedziach i zachowaniu radykalnych polityków i w nich widzimy jedyną przyczynę zła, a nie zadajemy sobie pytania dlaczego aż tak dużo ludzi ich popiera. Fenomen ten dotyczy nie tylko Polski ale także wiele innych krajów w tym również USA. Wielu sądzi, że Trump to osozłom, a partia republikańska zupełnie odjechała w opary religijno-konserwatywnego absurdu. Główne pytanie jednak to dlaczego aż tak wielu ludzi tak zdecydowanie popiera tych strajnych polityków, dlaczego Trump czy republikanie mają tak wielu zagorzałych zwolenników?
Otóż nie tylko dlatego, że są regularnie ogłupiani reakcyjną propagandą w stylu FOX News czy Radio Maryja. Ważnym problemem jest sytuacja ekonomiczna i społeczna tych ludzi. Coraz więcej ludzi jest spychanych w coraz grosze formy zatrudnienia, zarabiają często mniej niż ich rodzice, a państwo w wielu aspektach nie spełnia ich oczekiwań. Jednocześnie bogaci są coraz bardziej zamożni i na dodatek nie płacą podatków. Prezesi firm, które do nich nie należą, wypłacają sobie miliony, a miliony ludzi nie mają szans na pracę na pełnych etacie z rozsądnymi zabezpieczeniami socjalnymi.
To ta sytuacja pcha ludzi w ręce różnorakich szarlatanów, którzy wykorzystują tę skumulowaną frustrację dla własnych celów, kierując ją przeciwko wrogom rzekomym (uchodźcy, mniejszości, inne narody), a nie tym rzeczywistym (cały sektor finansowy, globalne firmy, które nie płacą podatków, finasowi magnaci, klasa menadżerska).
Czy te niezadowolone masy są tak fanatyczne, jak przywódcy na których teraz głosują? Chyba nie. Jeszcze osiem lat temu tych niezadowolonych pociągnął za sobą Obama dobrym hasłem “Yes, we can”. Niestety nie poprawił on sytuacji i teraz ludzie zwrócili się do populisty Trumpa. Jednak nie wszyscy. Dobra, czy wręcz z pozycji amerykańskiej polityki wyśmienita, pozycja Sandersa pokazuje, że nawet w USA jest wielu ludzi, którzy dobrze wiedzą, co jest naprawdę problemen i co trzeba zrobić aby stworzyć lepszą przyszłośc. To nadzieja na rozsądne zmiany w przyszłości.
wtorek, marca 29, 2016
Przyszłość Europy nie musi być nacjonalistyczna
niedziela, marca 06, 2016
Ku przeszłości
Interes społeczny
sobota, lutego 13, 2016
Polska między wschodem a zachodem
Coraz wyraźniej widać, że spór polityczny w Polsce, czy wręcz dramatyczne rozdarcie na dwie Polski to nowa odsłona znanego z historii dylematu - czy chcemy przyłączać się do zachodnich demokracji, czy bardziej ciągnie nas do wschodnich autokracji. Dążenie do przejmowania zachodnich wartości i sposobu organizacji społeczeństwa zawsze spotykało się z oporem tych, co uważają, że jest to zagrożenie dla polskiej tradycji i tracimy przy tym naszą polskość. Dlaczego jednak jest to takie ważne, abyśmy nie odwrócili się od zachodu? Czy chodzi tu tylko o zachodnie wartości jak wolność i równość, które najlepiej są zrealizowane w liberalnej demokracji? Otóż jest to ważne, gdyż ta forma organizacji społecznej była i nadal jest najbardziej skuteczną ekonomicznie. Liberalne demokracje zapewniają swoim obywatelom wiele swobód ale przede wszystkim dostatnie życie i dobrze zorganizowane państwo. Wolność i równość wszystkich to są piękne wartości z moralnego punktu widzenia oczywiście. Równość gwarantowana przez demokratyczne prawa jednocześnie uruchamia potencjał wszystkich obywateli dużo lepiej niż jakakolwiek inna forma organizacji społeczeństwa. Wolni obywatele mogą sami podejmować decyzje i dążąc do poprawy swojego bytu są przy tym bardzo kreatywni i pracowici. Ludzie podlegli, trzymani w hierarchicznych strukturach są bierni i nauczeni li tylko posłuszeństwa i wykonywania rozkazów. Nie przypadkiem mówi się do dzisiaj “odwalić pańszczyznę”. Dlatego też te zachodnie państwa, które najszybciej zniosły pańszczyznę i zagwarantowały wszystkim obywatelom równe prawa rozwijały się też najszybciej ekonomicznie. Nie przypadkiem to w Anglii, a nie w Rosji doszło do rewolucji przemysłowej.
Dobrze i krótko opisał sytuację w Polsce Kazimierz Kutz tutaj - “Polska jest fascynująca jako praojczyzna głupoty. Na naszych oczach toczy się walka siermiężnego, starego, ponurego i smutnego nacjonalizmu jagiellońskiego z tą małą grupą oświeconych liberałów, inteligentów polskich.”
Ta walka siermiężnego nacjonalizmu z oświeconymi liberałami toczy się nie tylko w Polsce i nie od dziś. To ciągły spór konserwatystów niechętnych zmianom z modernistami. W Polsce władzę przejeli konserwatyści i chcą skierować kraj ku przeszłości. Chcą przywołać ducha Polski Jagiellonów, Polski wielkiej i silnej. Sądzą, że dzisiaj potrzebne nam są wzory z tamtych odległych lat, że odnowa tamtych wartości znowu stworzy wielką Polskę, najlepiej od morza do morza. Dlatego, mówią, trzeba czytać Sienkiewicza, który tak pięknie pisał o tamtych czasach chwalebnych i zwycięskich walk z Turkami, Tatarami czy Kozakami, czasach Polskiej potęgi.
Takie spojrzenie wstecz i nostalgiczna próba przywołania dawnej świetności nie rozwiąże dzisiejszych problemów. To prowadzi tylko do skłócenia nas z sąsiadami, bo wielka Polska może powstać tylko ich kosztem. To prowadzi do izolacjonizmu i zamknięcia się na świat. To nie jest droga do wielkiej Polski tylko to całkowitej marginalizacji Polski.
Spojrzenie wstecz jest jednak ważne. Bo tam leży odpowiedź na pytanie dlaczego ta Polska Jagiellonów, tak wielka i silna, upadła. Co spowodowało, że tak szybko straciła na znaczeniu i sile i nawet przestała istnieć jako suwerenne państwo? Będąc więc dumnym z tej naszej wspaniałej przeszłości trzeba jednocześnie szukać odpowiedzi na te pytania. Wyjaśnienie, że mieliśmy złych sąsiadów jest zbytnim uproszczeniem i zwalnia nas z szukania wewnętrznej przyczyny. To wytłumaczenie wzmacnia tylko nieuzasadnione poczucie bycia ofiarą - wszyscy są przeciwko nam. W tamtych czasach każda monarchia miała złych sąsiadów, a i Polska była zła wobec swoich sąsiadów.
Trzeba więc rzetelnie spojrzeć na sytuację społeczną i ekonomiczną monarchii Jagiellońskiej, bo tam leży rzeczywista przyczyna porażki. Zobaczymy tam nędzę wsi zniewolonej, niewydajną gospodarkę rolną, niedorozwój miast, słabiutki handel i samolubstwo elit szlacheckich. Analizując sytuację dostrzeżemy i w tamtych czasach konflikt między siermiężnymi tradycjonalistami, niechętnymi jakimkolwiek zmianom i grupy postępowych liberałów. Mówimy oczywiście o bardzo wąskiej grupie elity, bo przeważająca większość społeczeństwa nie miała wtedy absolutnie nic do powiedzenia. Ci siermiężni tradycjonaliści w swej większości bronili przede wszystkim swoją uprzywilejowaną pozycję ekonomiczną i społeczną.
Coraz szybsze zmiany technologiczne wymuszają na nas dostosowanie się do nich, czy nam się to podoba czy nie. Kraje, które patrzą w przyszłość, przystosowują się ciągle do tych zmian i mogą trochę też kształtować tę przyszłość. Kraje skierowane w przeszłość zostają w tyle, biednieją i stają się totalnie zależne od innych. Tak jak Polska Jagiellonów w 17 wieku.
Czytajmy więc Sienkiewicza. podziwiajmy wielkość Jagiellońskiej Polski. Jednocześnie jednak przyglądajmy się jej krytycznie pytając, dlaczego to wielkie państwo upadło tak szybko. Czytając tak Sienkiewicza dostrzeżemy, że Polska zamykała się w sobie, zasklepiała, odsuwała innych i skazała się tym postępowaniem na historyczną klęskę. Nie powinniśmy powtórzyć tego błędu.
Jakub Majmurek w tym artykule tak pisze o tamtych czasach:
Przy pewnym lekturowym wysiłku można bowiem “Trylogię” - trochę wbrew niej samej, a na pewno wbrew jej konserwatywnym interpretacjom - czytać jako opowieść o upadku Polski z powodu odmowy uznania przez hegemoniczną, szlachecką polskość Innego, któremu Rzeczpospolita odmawia przyjęcia do obywatelskiej wspólnoty. W “Ogniem i mieczem” tym Innym są Kozacy. Rzeczpospolita odmawia stania się państwem trzech narodów i traci Ukrainę."
“Trylogia” pod pozorną narracją “ku pokrzepieniu serc” pokazuje Polaków oddzielonych od nowoczesności: od nowoczesnej dyplomacji, form państwowości, rewolucji naukowej. Gdy Anglia przeżywa polityczną rewolucję, gdy w Europie powstaje rachunek różniczkowy, pompa próżniowa i schemat ludzkiego krwiobiegu, my zajęci jesteśmy potyczkami z Tatarami gdzieś na bagnach Prypeci. Trzeba dużej ekwilibrystyki retoryczno-historycznej, by dostrzec w tym powód do dumy.
Kutz uważa, że liberałowie w końcu zwyciężą. I ja jestem tego zdania.
niedziela, lutego 07, 2016
Trzecia droga
Jan Sowa, socjolog i autor książki "Inna Rzeczpospolita jest możliwa", w artykule zatytułowanym "Kopnęli nam w stolik. Dlaczego lewica nie zyskuje na walce z PiS" (http://wyborcza.pl/magazyn/1,150176,19589864,kopneli-nam-w-stolik-dlaczego-lewica-nie-zyskuje-na-walce-z.html ) proponuje trzecią drogę. Nie tą z konserwatywnym PISem i również nie tą z gospodarczo liberalnym KODem. Wolność i prawo są nam potrzeben jak najbardziej, ale to musi funkcjonować tak, aby biedni, wykluczeni ludzie coś z tego mieli.
Droga Jana Sowy to droga socjalna, droga lewicowej solidarności, droga chyba nieco utopijna, gdyż chyba nigdzie w Europie nie zrealizowano jej wtakim zakresie.
Sowa wyjaśnia wierność elektoratu PIS sytuacją ekonomiczną-socjalną tych ludzi. ja natomiast uważam, że olbrzymie znaczenie ma tu naracja kościoła, a przede wszystkim radia Maryja. To ten z tamtąd rozprzestrzeniany patos narodowo-katolicki, to wmawianie ludziom, że są ofiarą spisku wrogich sił wewnętrznych i zewnętrznych, to pokazywanie im tych co są rzekomo przyczyną tej rzekomo katastrofalnej sytuacji i mówienie, że ich trzeba usunąć aby było lepiej, to właśnie cementuje elektorat najlepiej. Jest to sfera mitów i wiary, sfera zamknięta na fakty i na rzeczywistość.
Oczywiście gdyby zmiejszyć liczbę niezadowolonych dzięki poprawieniu ich sytuacji ekonomiczno-społecznej, może zmiejszyłaby się trochę ich podatność na tę narację narodowo-katolicką. Chyba jednak nie znikłaby całkowicie. Tu potrzeba innej wizji, wizji która przemówi do ludzi i pokaże im inny, atrakcyjny cel wart wysiłku
niedziela, stycznia 31, 2016
Dobro Polski
A tak mówi o pojęciu "dobro narodu" poetka Ewa Lipska:
"Dobro narodu nic nie znaczy i często jest tylko ideologiczną formułką. Dla mnie naród to obywatele. Zawsze ubolewałam nad tym, że nie jesteśmy krajem obywatelskim"