poniedziałek, grudnia 30, 2019

krótki pobyt w Londynie

Jesienią wykorzystałem okazję na krótki wyjazd do Londynu. Ach ten Londyn, to miasto fascynuje mnie od wielu lat i nadal każdy pobyt tam to dla mnie duża przygoda.

Jeszcze we wczesnych latach osiemdziesiątych marzył mi się wyjazd do Londynu. To tam są duże pieniądze i takie prawdziwe życie, myślałem sobie A niejeden z moich kolegów, który był w Londynie, jeszcze wzmacniał to moje marzenie.  W końcu jednak moje marzenie pozostało marzeniem i wyjechałem wprawdzie, ale gdzie indziej. Trochę później, bo od roku 1988, bywałem wielokrotnie w Londynie. Praktycznie każdego roku, a niekiedy nawet kilka razy w roku. Nie były to długie pobyty, w większości służbowe. Poznałem to miasto jednak bardzo dobrze i uwielbiam je do dzisiaj. 

Londyn jest szalenie kolorowy i dynamiczny. Wszędzie pełno ludzi, mnóstwo restauracji, kafejek i najprzeróżniejszych sklepików. Kreatywność i innowacje można wyczuć na ulicy. Ludzie szukają swojej szansy i otwierają często bardzo dziwaczne sklepiki i oferują niekonwencjonalne usługi. Mnóstwo tu też teatrów i musicali. Ludzie w Londynie to taka strasznie kolorowa mieszanka wszelkich możliwych narodowości i kolorów skóry. Mnóstwo tutaj hindusów, czarnych i Azjatów. No a do tego dochodzi niewyobrażalna ilość turystów. Obserwując te wszystkie różnice w kolorze skóry i rysach twarzy widać jednak jak bardzo jesteśmy do siebie podobni.

Tym razem udało mi się uzyskać wstęp na jedną z ważniejszych konferencji dotyczących bezpieczeństwa informacji. Organizatorem była najbardziej znana firma doradcza w branży IT -  Gartner. Konferencja odbyła się w eleganckim hotelu Intercontinental na tyłach areny widowiskowej O2.


Ta arena widowiskowa to też mnie fascynuje. To w zasadzie taki olbrzymi namiot cyrkowy zainstalowany na stałe i obudowany sporą ilością sklepów i restauracji. Arena O2 znajduje się w północnym Greenwich w takim zakolu Tamizy. Rzeka w tym miejscu meandruje i zakręca praktycznie o 180 stopni. 



Na tym do niedawna pustawym półwyspie powstało w dosyć krótkim czasie spore osiedle potężnych biurowców, wysokich domów mieszkalnych, arena O2 i kilka hoteli. Londyn  rozwija się ostatnio bardzo dynamicznie na swoich peryferiach, ale nie tylko, i rośnie mocno w górę.

Konferencja była bardzo udana. Analitycy z Gartner zaprezentowali ciekawe referaty. Było też wiele firm oferujących produkty Cybersecurity. No i bardzo wiele okazji do interesujących rozmów.


Wieczorem miałem nawet nieco czasu na zwiedzanie. Oczywiście odwiedziłem moje ulubione miejsca, których jest tutaj sporo. Jak zawsze wstąpiłem do British Library aby jeszcze raz zerknąć na najstarsze zachowane biblijne księgi i inne starodruki.

British Library

Codex Alexandrinus


To tutaj można obejrzeć dwa (z trzech) najstarsze zachowane egzemplarze Biblii, zwane Codex Sinaiticus i Codex Alexandrinus. Lubię zerknąć na historię zawartą w prastarych księgach.

Później zwykle idę do pubu naprzeciwko. W pubie The Euston Fleyer zjadam fish&chips popijając to angielskim piwem. Lubię też tę luźną atmosferę angielskich pubów. Już sama otwarta i nieco chaotyczna organizacja sali stwarza przyjemną atmosferę, w której każdy czuje się swobodnie i może zachowywać się jak chce. I ludzie tak się zachowują. Jedni siedzą spokojnie przy stolikach, inni stoją gdzie bądź, często po prostu na ulicy. Grupy urzędników stoją obok robotników i wszyscy dyskutują bardzo intensywnie. Pub to takie miejsce spotkań dla wszystkich, co nie znaczy, że dochodzi do wymieszania klas i ras. Raczej te grupy są obok siebie, tolerując obecność innych.

Pub The Euston Flyers


Potem po prostu wędruję po mieście od Covent Garten (stara hala targowa, ale teraz są tam tylko ekskluzywne sklepy, restauracje, no i oczywiście słynna opera), przez Charring Cross Road, Leicester Square do Picadilly Circus oglądając domy, sklepy i przyglądając się mijającym mnie i siedzącym w niezliczonych pubach, kafejkach i restauracjach ludziom. Patrzę co się zmieniło, a co jest takie same jak kiedyś.

Covent Garden



Zawsze, i również tym razem, odwiedzam londyńskie księgarnie. Najbardziej lubię Waterstones przy Picadilly Street i Foyles przy Charing Cross Road.

Księgarnia Foyles przy Charing Cross Road


Te księgarnie są jeszcze imponujące, choć kiedyś były jeszcze większe. W dużych sześcio-piętrowych sklepach wszędzie piętrzą się stosy książek. Ja już od długiego czasu nie czytam powieści. Interesuje mnie historia, nauka i przyszłość. W Londynie pełno jeszcze ciekawych książek na te tematy. Oczywiście wszystko mogę kupić u Amazona nie wychodząc z domu. Jednak to zupełnie co innego wziąć papierową książkę w rękę i trochę w niej poczytać na przypadkowej stronie. 

Dworzec St. Pancras


Oczywiście mam wiele innych ulubionych, po całym olbrzymim mieście rozrzuconych miejsc, które odwiedzam jeżeli czas na to pozwala. A że Londyn się zmienia, to nawet w mi dobrze znanych miejscach odkrywam ciągle coś nowego.

Nowy dom w samym centrum Londynu przy Leicester Square

niedziela, grudnia 08, 2019

Ufajmy nauce i literaturze


Edwin Bendyk bardzo fajnie połączył Olgę Tokarczuk z Gretą Thunberg kobiety i pisze na swoim blogu (https://antymatrix.blog.polityka.pl/2019/12/08/olga-tokarczuk-ratuje-swiat/) o dwóch silnych komunikatach, które pokazują jak ocalić świat. Nastolatka Greta Thunberg mówi aby ufać nauce. A Olga Tokarczuk nawołuje aby ufać literaturze.


Moim zdaniem nie ma w tym sprzeczności. Nauka wyjaśnia świat i mechanizmy nim rządzące. Negowanie tego racjonalnego obrazu świata, próby zaprzeczania czy ignorowania prowadzą praktycznie zawsze do katastrofy. Tak niestety postępują ci wszyscy twierdzący, że im się nie wydaje, że mamy do czynienia z dramatycznymi zmianami klimatu. Naczelnym argumentem jest tutaj takie osobiste przekonanie, które ma stanąć do boju z nauką zajmującą się fenomenem cieplarnianym od już 150 lat. Z jednej strony tysiące naukowców i dziesiątki tysięcy stacji meteorologicznych analizujących dzień po dniu stan naszej atmosfery. A z drugiej strony takie osobiste, oderwane od faktów widzi misie. Ufanie nauce oznacza zdecydowane odrzucenie myślenia nieracjonalnego, nie popartego faktami i rzetelnymi analizami.

A tak na marginesie zauważyłem, że teoria spiskowa wokół Grety Thunberg zacieśnia się w klasyczny sposób. Zaczęło się od tego, że zarzucano jej, że smarkata tylko gada, a nic pozytywnego nie robi. Potem pojawiły się zarzuty, że jest tylko taką kukiełką marketingową, sterowaną przez bliżej nieokreślone siły. W między czasie już rzekomo wiadomo, kto za nią stoi. To kukiełka Sorosa, którą on wykorzystuje w swoim planie zagłady wszystkiego co jest dla nas *to znaczy ludzi a konserwatywno-narodowych przekonaniach) wartościowe.

Widać więc, że apel dzielnej Grety jest bardzo ważny. Zaufajmy nauce i odrzućmy prymitywne teorie spiskowe.

Olga Tokarczuk z kolei mówi nam abyśmy zaufali literaturze. Literatura to coś więcej niż fakty. To fakty przerobione na doświadczenie. A doświadczenie może nam pomóc znaleźć właściwa drogę w kierunku przyszłości. Olga w swoim przemówieniu mówiła też o szczególnej wrażliwości twórców, którzy często wyczuwają zmiany i nieoczywiste zależności, zanim większość z nas je dostrzeże. Wnikliwe studia historyczne, próba zrozumienia złożoności świata i ta wrażliwość to główne składniki dobrej literatury. Olga w swojej literaturze bardzo dobrze dozuje te składniki. Dzięki niej widzimy świat z trochę innej strony i wnikamy w niego nieco głębiej. Polecam wszystkim książki Olgi. Sam przeczytałem kilka y nich, a szczególnie spodobała mi się ta mieszanina skotłowanych ze sobą tematów w „Bieguni”

Podniosłość chwili nadania Oldze nagrody Nobla psuje ta prymitywna małostkowość strony konserwatywno-narodowej. Krytykują innych, za rzekome szkalowanie Polski. A tutaj taki światowy sukces polskiej pisarki oni próbują to wyjątkowe wydarzenie przemilczeć. Bo zarzucają Oldze, że niby jest ona taką pisarką niepolską, bo nie wychwala Polski bezkrytycznie. Problem polskich środowisk narodowych polega na tym, że to co dla nich jest polskie nigdy nie osiągnie światowego sukcesu. Bo ich polskość jest z definicji wroga wobec wszystkiego innego, jest skierowana przeciwko wszystkim innym. To nie jest materiał na międzynarodowy sukces.

Tak więc ufajmy nauce i ufajmy też dobrej literaturze i czytajmy książki.

Na dobry początek polecam mowę Olgi Tokarczuk w Stockholmie: https://www.youtube.com/watch?v=VvZAXL28K2E&feature=youtu.be

środa, maja 01, 2019

Nie ma kreatywności bez tolerancji i różnorodności!

Jeszcze jeden poważny głos za różnorodnością. Marek Abramowicz, profesor fizyki teoretycznej, w artykule zatytułowanym "Bez multi-kulti sczeźniemy w czarnej dziurze" podkreśla jak ważna dla nas, ludzi, jest różnorodność. Głównym przekazem profesora jest stwierdzenie, że 


"Intelektualna wolność, równość i braterstwo uczonych, niezależnie od kraju pochodzenia, od płci, wiary lub jej braku i od prywatnych preferencji stanowią aksjologiczny rdzeń nauki."

Jako podstawę swojego wywodu profesor opisuje sukces zespołu naukowców, którzy "sfotografowali" czarną dziurę. Ten zespół składał się z przeszło 200 naukowców z 20 krajów. Pracowali oni wspólnie nad jednym zagadnieniem, wzbogacając ten projekt swoimi różnorodnymi doświadczeniami.

Profesor Abramowicz nie koncentruje się tylko na nauce. Daje on wiele przykładów z innych dziedzin życia, w których różnorodność jest ważnym elementem osiągania wspólnego sukcesu. Nie brak w tekście profesora nawet biblijnych cytatów, jak na przykład ten:


"Jasno i bezkompromisowo pisał o nakazie multi-kulti święty Paweł apostoł w liście do Galatów (Gal:3.28): "Nie masz Żyda, ani Greka; nie masz niewolnika ani wolnego; nie masz mężczyzny ani niewiasty; albowiem wy wszyscy jednym jesteście"."

Zależnością między wolnością, tolerancją i różnorodnością , a kreatywnością i innowacją zajmuje się Richard Florida. Swoje rozważania na ten temat przedstawił on w książce pod tytułem "The rise of creative class". Richard Florida twierdzi, że aby kreatywność, która jest podstawą bogactwa społeczeństw, się rozwijała, konieczny jest specyficzny klimat społeczny. Ludzie kreatywni, ludzie tworzący coś nowego potrzebują otoczenia wolnego, sprawiedliwego, tolerancyjnego i różnorodnego. Według Floridy:


"Creativity requires diversity: it is the great leveler, annihilating the social categories we have imposed on ourselves, from gender to race and sexual orientation. This is why the places that are the most open-minded gain the deepest economic advantages. The key is not to limit or reverse the gains that the Creative Class has made but to extend them across the board, to build a more open, more diverse, more inclusive Creative Society that can more fully harness its members’—all of its members’—capacities."

Tylko takie miejsca na świecie, które zapewnią wszelakie wolności, są tolerancyjne wobec innych mogą skupiać ludzi kreatywnych, którzy swoją innowacyjnością pomnażają szybko bogactwo takich miast albo państw. Jest oczywiście sporo faktów historycznych, potwierdzających tę tezę. Rozkwit handlu i sztuki we Florencji w czasach renesansu, Paryż i wolny uniwersytet Sorbona, czy aktualnie Silicon Valley. 

Teza jest więc oczywista. Różnorodność wzbogaca, a społeczeństwo monokulturowe zuboża. Takie monokulturowe społeczeństwo nie jest zdolne do generowania oryginalnych idei. Kreatywność wśród ludzi myślących tak samo zamiera. Takie społeczeństwa są zdolne jedynie powielać wiedzę, ale nie mają potencjału do tworzenia nowej wiedzy. 

Jak wygląda logika społeczeństwa monokulturowego dobrze pokazał Amir Alexander w swojej książce "Infinitesimal, how a dangerous theory shaped the modern world". Otóż Alexander opisuje próbę zamknięcia wiedzy przez jezuitów, w kanonie ówcześnie akceptowalnym. Celem jezuitów było wspieranie prawdy absolutnej zawartej w Piśmie i naukach kościoła. Jezuici zwalczali pluralizm idei, widząc w min zagrożenie dla głoszonej prawdy. Celem ich edukacji nie był rozwój nauki czy wolna wymiana idei. Oni chcieli tylko wpajać wszystkim swoją religijnie ugruntowaną prawdę. Tak ukształtowane i wykształcone społeczeństwo może tylko powielać znane i akceptowane idee, stosować znane już technologie. Nie jest one zdolne do innowacji, do dużych zmian i rozwoju. To społeczeństwo bardzo statyczne, a poprzez to kompletnie niedostosowane to szybko zmieniającego się świata. 

Popierajmy więc wolność, demokrację, tolerancję i różnorodność mówiąc stanowcze "nie" tym wszystkim którzy manią nas rzekomą siłą monokultury i powrotu do starych dobrych tradycji i wartości.


http://wyborcza.pl/7,75400,24710888,prof-abramowicz-bez-multi-kulti-sczezniemy-w-czarnej-dziurze.html#S.srodkowaNajwieksza-K.C-P.-B.14-L.1.duzy

Demokracja i państwo inkluzywne z niskim poziomem nierówności są gwarantem szybkiego wzrostu gospodarczego i bogactwa

Bardzo ciekawy wywiad z profesorem ekonomii Piątkowskim można wysłuchać na TOKFM - https://audycje.tokfm.pl/podcast/75067,Co-jest-niezbedne-do-rozwoju-gospodarek-Na-przykladzie-Polski. Otóż profesor Piątkowski twierdzi, że Polska transformacja po 1989 była olbrzymim sukcesem. Największym polskim sukcesem od co najmniej 500 lat. Szybkie powstanie demokratycznego państwa prawa z niedużym poziomem nierówności, a przede wszystkim brak systemu oligarchicznego, zapewniły Polsce dynamiczny, trwający nieprzerwanie przez 25 lat rozwój gospodarczy i powstanie bogatego społeczeństwa. 

Profesor opiera swoje tezy na analizie 44 najbogatszych krajów świata. Otóż wszystkie te kraje są liberalnymi demokracjami i oferują swoim obywatelom dosyć równy dostęp do edukacji, systemu prawnego i awansu społecznego. Wszystkie te 44 kraje cechuje też stosunkowo niski poziom nierówności dochodowych i majątkowych. Ta inkluzywność społeczna generuje kreatywność i innowację i jest motorem rozwoju gospodarczego, a co za tym idzie również bogactwa. Ta teza jest zbliżona do poglądów Richarda Floridy, które przedstawił on w swojej książce pod tytułem "The rise of creative class". Richard Florida twierdzi, że aby kreatywność, która jest podstawą bogactwa społeczeństw, się rozwijała, konieczny jest specyficzny klimat społeczny. Ludzie kreatywni, ludzie tworzący coś nowego potrzebują otoczenia wolnego, sprawiedliwego,  tolerancyjnego i różnorodnego. Miasta lub rejony, które stworzą takie otoczenie będą, albo już są jak na przykład Silicon Valley, liderami postępu technologicznego i będą kumulować bogactwo dużo szybciej niż miasta nietolerancyjne i mało różnorodne. 

Polska przez długie wieki rządzona była przez oligarchiczne grupy, arystokrację i bogatą szlachtę, które rygorystycznie strzegły swojego monopolu władzy i poniekąd prawa do bogacenia się. Polityczny system pierwszej rzeczpospolitej uniemożliwiał powstanie bogatego mieszczaństwa i wykluczył chłopstwo niemal kompletnie, zamieniając ich praktycznie w niewolników. Nawet ta druga rzeczpospolita, której obraz jest dla wielu z nas bardzo pozytywny, była rządzona przez oligarchiczną grupę ludzi niedopuszczającą innych do władzy. Również nierówności dochodowe i majątkowe były przed 1939 bardzo duże. System polityczny drugiej rzeczpospolitej nie stwarzał więc warunków do szybkiego wzrostu gospodarczego.

Może najbardziej niespodziewaną tezą profesora Piątkowskiego jest twierdzenie, że podstawą tego niespotykanego sukcesu trzeciej rzeczpospolitej był PRL. To znaczy dokładnie, to zlikwidowanie poprzednio w Polsce rządzącej oligarchii. PRL zniwelował te nierówności i zrównał szanse wszystkich na starcie w 1989. Bez PRL takie wzbogacenie się Polski byłoby niemożliwe.