O wszystkim i o niczym. Piszę o sprawach dla mnie ważnych, o tym co mnie zainteresowało - wspomnienia z podróży, reakcje na aktualne wydarzenia polityczne, krótkie recenzje książek, które właśnie przeczytałem, no i refleksje na tematy różne.
niedziela, listopada 02, 2014
Gdynia po latach
sobota, sierpnia 23, 2014
Wołanie o krew
Evernote helps you remember everything and get organized effortlessly. Download Evernote. |
niedziela, sierpnia 10, 2014
Starożytne wojny o Jezusa
piątek, lipca 11, 2014
Oby złe duchy opuściły premiera, prezydenta!
Wracając do samych nosicieli złych duchów widać wyraźnie, że umizgi prezydenta, premiera i innych polityków tego obozu politycznego do katolickich hierarchów (bo nikt mi nie wmówi, że ten obłąkany klecha mógłby wypowiadać te brednie bez przynajmniej milczącej zgody hierarchów) pozostają bez odzewu. Oni dla radykałów katolickich, a w tym kierunku kroczą chyba wszyscy kościelni mocodawcy, raz na zawsze pozostaną obcy. Są i będą obcy, bo nie są wystarcająco radykalni i zachowali jeszcze resztkę niezależności. Ich uniżone gesty wobec kościoła są przyjmowane, ale nie zmieniają ich podrzędnego statusu. Ich przymilanie się katolickiemu elektoratowi i tak nie zmieni jego preferencji wyborczych i nie zatrzyma nieustannej radykalnej nagonki na nich.
Panie Prezydencie! Panie Premierze! Ta widoczna dla wszystkich i absolutna porażka waszej polityki ustępowania i aktów podlizywania się katolickim możnowładcom to chyba właściwy moment aby się chwilę nad nią zastanowić i ją zmienić. To chyba ostatnia szansa dla was, aby powiedzieć nie katolickiemu radykalizmowi i ratować te żałosne resztki świeckiego państwa. Pan Premier coś tam niedawno wspominał o nie-klękaniu przed katolickimi zwierzchnikami. Może to czas, żeby wreszcie wstać z tych klęczek, bo kolana już nas wszystkich strasznie bolą!
Genetyk o prawie sumienia
czwartek, lipca 10, 2014
Szantaż sumienia
środa, lipca 09, 2014
Awantura o niedźwiedzia, byka i inne pogańskie bałwany | Depoganizacja, głupcze! - Polityka.pl
"Takie pomysły to część trwającego w Polsce brutalnego ataku na Kościół, który ostatnio bardzo się nasila. Formułowane są drakońskie postulaty, by ograniczyć kapłanom wolność obrażania całych grup społecznych, takich jak geje, feministki czy dzieci poczęte metodą in vitro, co jest oczywistym łamaniem ich konstytucyjnego prawa sumienia i wyznania."
http://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/kraj/1585313,1,awantura-o-niedzwiedzia-byka-i-inne-poganskie-balwany.read
sobota, czerwca 28, 2014
Zmniejszanie nierówności
Tym bardziej mnie cieszy, gdy czytam, że wiceprezes banku światowego mówi, że zbyt duże różnice między bogatymi, a biednymi są niemoralne. O podatku spadkowym mówi on:
To nowy punkt widzenia. Podatek jako instrument moralny. Więcej o ideach wyrównywania nierówności w wywiadzie w Polityce.
http://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/rynek/1582609,1,zmniejszanie-nierownosci--najwazniejsze-zadanie-dla-politykow.read
niedziela, czerwca 22, 2014
Monarchia czy republika?
Ostatnich kilka dni spędziłem w Zurychu na spotkaniu europejskich firm telekomunikacyjnych. Były to bardzo fajne trzy dni. Ciekawe z fachowego punktu widzenia spotkanie, mili koledzy z całej Europy, większość z których dobrze już znam. A do tego Zurych, ładne, bogate miasto, pięknie położone nad jeziorem i jego mieszkańcy, grzeczni i wesoli ludzie. Mnóstwo kawiarnii i restauracji, pełnych młodych, kolorowo ubranych ludzi. Pogoda też nam dopisała, więc czego jeszcze można sobie życzyć?
Wieczory spędzaliśmy w tradycyjnych knajpach jak na ten przykład w Zeughauskeller. I to właśnie tam sprowokowałem zażartą dyskusję o monarchii. Przy stole siedzieli, obok dwóch kolegów z Turcji (ale tej jej europejskiej części), ja i Szwajcar, oboje gorliwi zwolennicy republiki i dwóch monarchistów z Hiszpanii i Danii. Aha i jeszcze był z nami Portugalczyk, który bliżej nie sprecyzował swojego zdania. Duńczyk przyznał wprawdzie, że jest za monarchią w Danii i że większość Duńczyków lubi ich królową, ale nie uzasiadniał dalej dlaczego tak jest. Natomiast Hiszpan okazał się być bardzo zdecydowanym zwolennikiem monarchii, nie tylko lubiącym ichniego króla, ale zasadniczo przekonanym o wyższości monarchii nad innymi formami państwowymi.
Hiszpana koronnym argumenten jest przekonanie, że królowie są od dziecka przygotowywani do rządzenia i dlatego ich kompetencje dużo przewyższają te na krótko wybranego prezydenta. Poza tym, ponieważ król to funkcja na całe życie, królowie utożsamiają się ze swoją funkcją dużo bardziej niż wybrany na kilka lat prezydent. Kolega Hiszpan to człowiek bardzo emocjonalny. Jak coś opowiada, to widać, że to go porusza i jest dla niego bardzo ważne. Pozwoliłem mu się więc obszernie wypowiedzieć i zaprezentować jego poglądy. Szwajcar krytykował go cały czas, co tylko motywowało Hiszpana do szukania dalszych monarchistycznych argumentów. Ja, jako zdeklarowany republikanin, musiałem więc stawić opór hiszpańskiemu monarchiście. Moim zdanien najważniejszy argument przeciwko monarchii wynika z przekonania o równości wszystkich ludzi wobec prawa i równych szans dla wszystkich. Ta regóła to podstawa nowoczesnych społeczeństw i jej ważność jest udokumentowana w konstytucjach chyba wszystkich państw europejskich. Jakakolwiek klasowość społeczeństwa, w tym również szczególna rola króla jest oczywistym pogwałceniem tej podstawowy demokratycznych społeczeństw.
Również do pewnego stopnia słuszny argument o wyjątkowym przygotowaniu króla do rządzenia nie jest do końca przekonywujący. A co jeżeli ten król nie nadaje się do tej funkcji? W takim przypadku nie pomoże najlepsze przygotowanie. Takich niezdatnych króli znamy z historii wielu. Prawdopodobnie dlatego nawet w państwach których głową jest król jego praktyczna rola jest bardzo ograniczona. Najczęściej ma tylko funkcje reprezentacyjne. Współczesne monarchie nie cenią więc zbytnio tego fenomenalnego przygotowania króli do rządzenia.
I tak to politykując i popijając dobre szwajcarskie piwo spędziliśmy wspólnie pomimo pewnych różnic światopoglądowych bardzo miły wieczór. Następne takie spotkanie mamy pod koniec października.
środa, czerwca 18, 2014
Mocne postanowienie podjęte w kawiarni Florian
Parę dni temu obejrzałem w telewizji niemieckiej reportaż o Wenecji. O jej wspaniałych pałacach, okresie wielkości i dominacji. Wspomniano tam również kawiarnię Florian przy Procuratie Nuove koło Piazza San Marco, jedną z najstarszych ciągle funkcjonujących europejskich kawiarń, miejsce spotkań intelektualistów i elit Wenecji. W tym momencie przypomniały mi się tamte już nieco odległe lata. Był to rok 1998 a może 1999. Spędziliśmy wtedy ze znajomymi niezapomniany weekend. Kolega B był wtedy wielbicielem Włoch. Jeździł tam dosyć często i opowiadał zawsze szalenie interesująco i barwnie o włoskiej architekturze, kulturze i niepowtarzalnym włoskim stylu życia. Szczególnie był on, a chyba nawet dużo bardziej jego żona, zauroczony Padwą. Padwa znajduje się zaledwie kilkanaście kilometrów od Wenecji i oczywiście blask tego miasta na wodzie (czyli Wenecji) przyćmiewa Padwę, która jest dzisiaj nawet turystycznie miastem bez specjalnego znaczenia. Miasto to ma jednak wspaniałą historię i znawcy dużo chętniej je odwiedzają niż przeludnioną i krzykliwą Wenecję. Padwa to też siedziba jednego z najstarszych uniwersytetów europejskich, uniwersytetu na którym kształcili się przybysze z całej Europy, wielu również z Polski. Najbardziej znani z polskich studentów są chzba Kochanowski i Kopernik. Pani kolegii B to historyczka, rozkochana bardzo we Włoszech, średniowieczu i renesansie, więc Padwa to był dla niej raj.
Jednego razu kolega B razu zaproponował spotkanie w Padwie. Wraz z naszymi paniami. Widywaliśmy się wprawdzie od czasu do czasu we Wiedniu, próbowaliśmy naszych sił we wspólnych projektach. Nigdy jednak nie spotkaliśmy się w czwórkę. Odważnie zgodziłem się. Spotkaliśmy się więc pierwszy raz w czwórkę w Padwie w piątek po południu. Początkowo atmosfera była nieco sztywna. Na szczęście przed kolacją odwiedziliśmy ulubiony sklep z winami kolegii B i jego żony. Ja w tamtym czasie byłem prawie abstynentem, a do wina miałem stosunek obojętny. W tym sklepiku kolega B namówił nas jednak na degustację różnych włoskich win. Staliśmy przy tym wokół sporej beczki, która była jedynem stołem w tym sklepie. Nagle, z chwili na chwilę, przy drugim czy trzecim toaście poczułem się świetnie. Nastrój całej naszej grupki poprawił się, panie przeszły wreszcie na ty. Żartowaliśmy, śmialiśmy się i było wspaniale. To wtedy kupiłem kilka butelek wyśmienitego włoskiego wina i próbuję być koneserem win. świetny humor towarzyszył nam również przy wyśmienitej kolacji w dobrej restauracji. Bawiliśmy się do nocy i wróciliśmy, jak się okazało, zbyt późno do hotelu. Portierka z bardzo obrażoną miną czekała na nas specjalnie przy wejściu, bo o dwunastej zamykają tam bramę.
Następnego dnia zwiedzaliśmy Padwę i jej uniwersytet, a w niedzielę w drodze powrotnej wpadliśmy na krótko do Wenecji. To właśnie tam, popijając kawę u Floriana, podjęliśmy zabowiązanie. Przy stoliku obok siedział facet i pracował na swoim laptopie. Kolega B i ja byliśmy wtedy zafascynowani pracą niezależną. Niezależny doradca czy programista, pisarz, dziennikarz, czy inne wolne zawody imponowały nam bardzo. Chodziło głównie o niezależność, o możliwość decydowania jak i kiedy pracujemy. Praca w kawiarni, w parku czy w innych przez nas wybranych miejscach to był nasz cel. Praca tam gdzie inni spędzają urlop czy odpoczywają to była ta niezależność do której wtedy dążyliśmy. Tak więc pijąc kawę u Floriana postanowiliśmy, że najpóźniej za rok rzucimy nasze aktualne prace i będziemy całkowicie niezależni.
Czy udało nam się zrealizować te plany? I tak i nie. Nie, bo nadal pracujemy na posadach, chociaż kolega B był dużo bliższy osiągnięcia tego celu. Trochę jednak tak, bo na naszych aktualnych posadach możemy w dużym stopniu decydować jak i kiedy pracujemy.
Niestety do Padwy już nie jeździmy. Za dużo pracy. ;) Kolega B przestawił się na Hiszpanię, a my chętniej spędzamy urlopy w okolicach Lago di Garda.
niedziela, maja 11, 2014
Biegowy renesans
niedziela, kwietnia 27, 2014
Czy Polska jest jeszcze państwem świeckim?
http://rymszewicz.natemat.pl/100073,a-mialo-byc-tak-pieknie
sobota, lutego 22, 2014
Niebezpieczna rutyna
Bo u mnie w pracy bardzo dużo się dzieje. Dni są wypełnione spotkaniami z wieloma ludźmi, dużo narad, no i do tego ciągle telefony, maile i pełno nowych projektów i ciakawych acz trudnych zadań. Więc takie gnuśnienie w domu do mnie absolutnie nie pasuje, pomyślałem. Jednak po krótkiej analizie mojego sposóbu spędzania czasu wyszło mi, że bardzo dużo rutyny w nim jest. Z reguły jestem za dnia w dwóch, trzech miejscach, wieczory spędzam dosyć podobnie, robiąc prawie każdego dnia to samo. Więc jednak niestety rutyna.
A to niedobrze. Słyszałem, że ciągłe zmiany miejsc, nowe wrażenia i nowe wyzwania, nieustanne uczenie się czegoś nowego pozytywnie wpływa na nasz umysł i zatrzymuje proces starzenia się. Jeżeli robimy ciągle coś nowego to umysł pracuje na wysokich obrotach i musi sobie szybko przyswoić nową wiedzę i zapanować nad nowymi umiejętnościami. W takich momentach tworzą się nowe połączenia miedzy synapsami, a niektórzy nawet twierdzą, że powstają nowe synapsy. Natiomiast rutyna nie stanowi wyzwania dla naszego umysłu. On daje sobie radę z czynnościami, które wykonujemy nieustannie, na pół gwizdka, bez żadnego specjalnego wysiłku. A mózg potrzebuje przecież wysiłku aby być w formie.
Trzeba więc wyjść z rutyny, z powtarzalnej do znudzenia codzienności. Trzeba chodzić w inne miejsca, jeździć innymi drogami, spotykać się z różnymi ludźmi, najlepiej o poglądach odmiennych od naszych. Trzeba się uczyć nieustannie czegoś nowego, może obcego języka, gry na instrumencie, śpiewania, tańczenia, malowania czy tysiąca innych rzeczy, których dotychczas nie robiliśmy. Zapewne najlepiej próbować coś co przychodzi nam z wielkim trudem, bo to zmusi nasz mózg do większego wysiłku.
sobota, lutego 08, 2014
Kreacjonizm walczy z ewolucją
Kreacjonizm to pogląd oparty na dosłownej interpretacji bibli. Kreacjoniści przyjmują biblijny opis stworzenia świata i wszystkie inne biblijne opisy jako słowo Boże i niepodwarzalny dogmat. Na podstwawie bibli kreacjoniści twierdzą, że Bóg stworzył wszystkie gatunki w tym samym czasie co człowieka przed około 6 do 10 tysięcy lat. Kreacjonizm nie prowadzi też żadnych badań, a zajmuje się jedynie interpretacją bibli. Kreacjonizm zwalcza żarliwie teorię ewolucji próbując znaleźć w niej nieścisłości. Sam jednak nie przedstawia żadnych faktów naukowych na poparcie swojej teorii.
Dosłowna interpretacja bibli stwarza pewne problemy kreacjonistom, bo niektóre opowieści biblijne, są nawet dla wierzących trudne do zaakceptowania jako fakty historyczne. Taką trudną do obronienia opowieścią jest historia arki Noego. Chyba dla każdego jest oczywiste, że nawet dysponując dzisiejszą techniką nie sposób jest zbudować statek na który można by zabrać egzemplarze wszystkich istniejących dzisiaj gatunków flory i fauny. A w czasach Noego te techniczne możliwości były przecież dalekie od dzisiejszych. Wyznawcy dosłownej interpretacji bibli twierdzą więc, że Noe zabrał na swoją arkę tylko pewne podstawowe gatunki, z których potem powstały w procesie mikroewolucji (a więc jednak calkiem bez ewolucji i kreacjonizm nie może się obejść) znane nam obecnie gatunki.
Tak też mniej więcej przebiegała ta dyskusja - http://www.youtube.com/watch?v=z6kgvhG3AkI . Opisał ją dokładnie Jerry Coyne na blogu "why the ewolution is true" - http://whyevolutionistrue.wordpress.com/2014/02/05/who-won-the-big-evolutioncreation-debate/ .
Bill Nye, przedstawiciel teorii ewolucji przedstawiał szeroko uznane w świecie naukowym fakty potwierdzające słuszność teorii ewolucji. Ken Ham, wyznawca kreacjonizmu, mówił sporo o bibli jako źródle wiedzy historycznej i często odnosił się do Jezusa. Jednym z głównych argumentów Hama przeciwko teorii ewolucji jest jego podział nauki na obserwowalną i historyczną. Nauka obserwowalna to taka, która potrafi wykonać wielokrotnie powtarzalne eksperymenty, potwierdzające albo przeczące jej teoriom. Natomiast nauka historyczna nie ma takiej możliwości przeprowadzania powtarzalnych eskperymentów. Dlatego też teorii ewolucji nie można potwierdzić eksperymentalnie tak jak jest to możliwe na przykład w fizyce, twierdził Ham. Również, zdaniem Hama, izotopowa metoda datowania znalezisk kopalnych, na podstawie których naukowcy datują początki życia na ziemi na około 3 miliardów lat, jest niepotwierdzona eksperymentalnie. Przeczy temu twierdzeniu zedcydowanie Jerry Coyne. Istnieje wiele różnych możliwości datowania, którymi można skalować metodę izotopową. Olbrzymi postęp następuje też dzięki coraz częstszemu stosowaniu genetyki porównawczej. Nye podreślał precyzję stosowanych w ewolucji metod naukowych, które pomimo niemożliwości wykonywania powtarzalnych eksperymetów pozwalają dobrze odtworzyć przebieg ewolucji. Jednym z głównych argumentów jest tu spójność wyników osiąganych różnymi metodami.
Pomino dominującej pozycji ortodoksyjnych chrześcian w środkowych i południowych stanach Stanów Zjednoczonych według sondaży debatę wygrał zdecydowanie Nye. Pomimo religijnego parcia rozum i tym razem pokonał wiarę!
czwartek, stycznia 30, 2014
Precyzyjne Prognozy
Dlaczego Facebook nie ma przyszłości? W dyskusji mówiono, że ludzie mają dosyć tego przez Facebook wymuszonego pokazywania ich życia prywatnego, że Facebook to taki zamknięty system i że Facebook za bardzo manipuluje pokazywane treści i kilka jeszcze innych pomniejszych przyczyn. Jednak absolutnie główną przyczyną upadku Facebooka jest to, że Facebook to serwis pomyślany na PC. Natomiast użytkownicy smartphonów szukają innych aplikacji lepiej przystosowanych do tego urządzenia i ich mobilnych potrzeb. Podobno Facebooka zastąpi wnet Whatsapp czy jakaś inna chińska applikacja.
Dzisiaj natomiast jadąc rano do pracy słuchałem sobie austriackie radio. I co za przypadek właśnie też byla mowa o Facebooku. Słucham i uszom moim nie wierzę. Słyszę, że obroty Facebooka wzrosły, a wzrosły właśnie dzięki smartphonom. Facebook jest podobno co raz bardziej popularny na smartphonach, a dzięki temu jego wpływy z reklam rosną. Zerknąłem do internetu, a tam Bloomberg pisze to samo.
No i komu tu wierzyć. Jak jest naprawdę? czy Facebook padnie przez smartphony, czy może dalej będzie rosnąć dzięki nim?
A no pożyjemy to zobaczymy.
PS. Absolutnie nie mogę się przyzwyczaić do coraz bardziej popularnego fonetycznego pisania angielskich słów. Sądzę, że słowo "face" zapisane jak "fejs" nie staje się przez to polskie. To dziwoląg i trzeba sporo czasu aby domyślić się o jakie angielskie słowo chodzi czytając lajk czy słit. Wolałbym aby albo pisano angielskie słowa w originalnej pisowni, albo zastępowano je słowami polskimi.
środa, stycznia 29, 2014
Czy bogacze są korzystni dla społeczeństwa?
Czy to jest sprawiedliwe? Moim zdaniem na pewno nie. Jednak poza sferą moralną z tego szokującego faktu wyłania się cały szereg konkretnych pytań. Czy jest to korzystne dla społeczeństwa? Czy sprzyja to szybszemu rozwojowi gospodarczemu? A na koniec również pytanie czy ludzie mają prawo do takiego absolutnie nieproporcjonalnego gromadzenia majątku?
Otóż różne badania dowodzą, że społeczeństwa z mniejszymi różnicami majątkowymi funkcjonują lepiej. Jest to dosyć logicznie. W miarę równomiernie rozłożony majątek stymuluje konsumpcję, co oczywiście dobrze wpływa na gospodarkę. W krajach ludzi biednych jedynie garstka bogaczy może sobie pozwolić na konsumpcję, ale ich luksusowy zbytek nie równoważy pobytu olbrzymiej ilości ludzi z klasy średniej w krajach o mniejszych różnicach majątkowych.
Europa i w mniejszym stopniu USA jeszce do niedawna były tutaj niezłym przykładem krajów o w miarę rozsądnym zróżnicowaniu majątkowym. W USA i Europie od kryzysu lat trzydziestych do końca lat osiemdziesiątych powstała solidna klasa średnia. Chociaż i w tym czasie w tych krajach bogaczy nie brakowało, to i klasa średnia bogaciła się. Z roku na rok troszeczkę. Aż na scenie politycznej pojawili się Reagan i Thatcher. Oni to zatrzymali transfer pieniędzy od bogatych do klasy średniej i zredukowali drastycznie świadczenia i usługi państwa na rzecz obywateli. Zredukowano podatki, niektóre zlikwidowano w ogóle jak na przykład podatek spadkowy. Od lat dziewięćdziesiątych bogacze bogacą się coraz szybciej, a klasa średnia wręcz zaczyna powoli biednieć. Oczywiście chorobliwie przerośnięty i przez państwa praktycznie niekontrolowany sektor finansowy wysysa dodatkowo majątek z gospodarki realnej i z kieszeni normalnych obywateli i pogłębia dodatkowo jeszcze rozwarstwienie majątkowe społeczeństwa.
Państwa i my obywatele przyglądamy się biernie tej sytuacji i niestety nie robimy nic, aby ten trend zmienić. A czas już najwyższy na to.
Czy każdy człowiek ma mieć prawo do dowolnego bogacenia się, nawet jeśli dzieje się to ze szkodą dla społeczeństwa - a w dłuższej perspektywie również dla bogaczy? Czy bogactwo tych bogatych to wynik jedynie ich zdolności i pracowitości?
Otóż nie. Bogactwo powstaje z danej sytuacji społecznej i możliwości jaki społeczeństwo stwarza. Przecież bogacze nie działają w próżni. Korzystają oni, tak jak każdy inny, z infrastruktury drogowej, telekomunikacyjnej, sieci powiązań i możliwości istniejących w spoleczeństwie, z oświaty i wielu, wielu innych rzeczy. To znaczy, że tacy bogacze jak dajmy na to Bill Gates czy Larry Page nigdy nie osiągneli by tego co osiągneli, gdyby urodzili się na przykład w Afryce czy Ameryce południowej. Ich osiągnięcia - przy pełnym uznaniu ich osobistych zasług, ich zdolności, pracowitości, dyscipliny itd. - są w części owocem społeczeństwa w którym żyją. A to znaczy, że społeczeństwo ma również prawo do pewnej części ich dzięki społeczeństwu wypracowanego majątku.
Bardzo ładnie opisał te zjawiska Malcolm Gladwell w kisążce Outliers - polski tytuł poza schematem <http://www.znak.com.pl/kartoteka,ksiazka,2335,Poza-schematem>
Jeszcze wyraźniej bezpodstawne jest nadmierne bogacenie w przypadku odziedziczonego kapitału. Często jedyną zasługą dzieci miliarderów jest fakt, że urodzili się w tej czy innej rodzinie. Ich osobiste zdolności są ograniczone, ale odziedziczony kapitał pomnaża się niejako automatycznie.
Tak więc prawo do bogacenia się bez końca należy zanegować. Zamiast tego zasadą prawną musi być rozsądny transfer majątku od nadmiernie bogatych do reszty społeczeństwa. Konieczne są rozsądne progresywne podatki - to skandal, że bogacze płacą mniej podatku niż normalni pracownicy -, zlikwidowanie oaz podatkowych i opodatkowanie transakcji finansowych. Z tych pieniedzy społeczeństwo musi stworzyć usługi - jak na przykład teatry, muzea czy biblioteki - i możliwości dla wszystkich. To bogactwo społecznych możliwości wygeneruje wnet nowych miliarderów.
niedziela, stycznia 19, 2014
Czy czytanie książek ma jakieś znaczenie?
Sent from Evernote |
poniedziałek, stycznia 06, 2014
Wolny wybór
Sent from Evernote |
środa, stycznia 01, 2014
Pierwszy bieg w Nowym Roku 2014
Nowy Rok zacząłem biegowo. Lekki bieg na 8 km w mojej okolicy. Pogoda jak widać niezbyt zachęcająca, ale w miarę ciepło, bo 5 stopni.
Może 2014 będzie dla mnie dobrym rokiem biegowym. Życzylbym bym sobie tego, a jak będzie zobaczymy.
Wszystkim Wam życzę spełnienia Waszych marzeń i po prostu dobrego Nowego Roku 2014!