poniedziałek, grudnia 31, 2012

Stary rok ładnie się żegna

Stady rok 2012 na koniec oferuje nam piękne, słoneczne dni - przynajmniej tu u nas w Dolnej Austrii. 

Zobaczymy jak wkroczy ten Nowy Rok 2013. Czy będzie jeszcze ładniej?
A z tej okazji życzę wszystkim odwiedzającym dobrego, pomyślnego Nowego Roku!

wtorek, grudnia 18, 2012

Więcej broni dla szkół

Larry Pratt, przewodnicący jednej z wielu amerykańskich organizacji posiadaczy broni (The advo­ca­cy group Gun Own­ers of Amer­i­ca [GOA]),  wie dokładnie dlaczego doszło do tragedii w amerykańskiej szkole w Newtown - w tej szkole, jak i niestety we wszystkich innych szkołach, było i jest za mało broni! 

Gdyby każda szkoła było wyposażona w wystarczającą ilość broni, a nauczyciele i nauczycielki byłyby regularnie szkolone w ich użyciu to z łatwością zastrzeliliby szalonego napastnika. Nauczyciele w szkole mieliby oczywiście absolutny obowiązek noszenia broni. To zresztą nie tylko odstraszyłoby potencjalnych napastników, ale też z pewnością bardzo pozytywnie wpłynęło na dyscyplinę uczniów. 

Tak więc problem nie jest w tym, że w Ameryce jest za dużo broni, a dostęp do niej jest zbyt łatwy. To absolutnie fałszywy punkt widzenia. Prawdziwym problemen jest fakt, że tej broni jest nadal zbyt mało, za mało aby każdy mógł się obronić sam przed bandytą czy szaleńcem.  

Sądzę, że jest to pomysł bardzo dobry ale niestety nie jest on jeszcze doskonały. Bo jednak nauczyciele nie są nieustannie w pobliżu uczniów. Co robić na wypadek gdyby tak napastnik zaskoczył taką samotną grupę dzieci? Jedyne rozsądne rozwiąnie, jak sądzę, to wyposażenie każdego ucznia i to od najmłodszych klas - a może nawet należałoby zacząć od przedszkola? - w broń. Taka grupka dzieci z pół automatyczną - a może lepiej z całkiem automatyczną? - bronią w garści, no i oczywiście świetnie wyszkolona w jej użyciu - myślę, że jeden dzień w tygodniu nałeżałoby poświęcić na szkolenie najmłodszych w błyskawicznym i precyzyjnym strzelaniu do ludzi tak aby w sytuacjach kryzysowych nie zawahali się ani przez ułamek sekundy - odpowie zdecydowanym ogniem na każdą podejrzaną zaczepkę i szaleńcy nie będą mieli żadnych szans. 

Taka szkoła, gdzie zarówno nauczyciele jak i uczniowie będą uzbrojeni, będzie miejscem absolutnie bezpiecznym i to właśnie dzięki wiekszej ilości broni, a nie jak aktualnie pokrzykują różni tacy naiwniacy i mięczaki, żeby było jej mniej!

poniedziałek, grudnia 17, 2012

Powtórka z przeszłości

Zachęcony ostatnimi prasowi doniesieniami o 90 rocznicy tragicznej śmierci pierwszego prezydenta Rzeczypospolitej Gabriela Narutowicza zapoznałem się nieco dokładniej z atmosferą tamtych dni. Historia tamtych dni zaszokowała mnie swą radykalnością. Te gorące grudniowe dni sprzed 90 lat to dni bezprzykładnej nagonki narodowo-katolickiej prawicy na pierwszego prezydenta powojennej Polski, pełne biernej ale też i czynnej nienawiści. Narutowcz stawił im czoła z wyjątkową z godnością i odwagą i jestem pełen szacunku dla jego postawy.

Studiując nastrój tamtych dni nie sposób nie zauważyć dużych podobieństw w stosunku do demokracji ze strony narodowców również i dzisiaj. Trzy cechy charakteryzujące tamte czasy przetrwały po prawej stronie do teraz praktycznie bez zmiany: 
  1. Nieakceptacja demokratycznych reguł. Narutowicz został wybrany legalnie wedle obowiązującej wtedy ordynacji wyborczej przez demokratycznie wybranych posłów do sejmu i senatu. Wszystko odbyło się zgodnie z krótko przedtem zatwierdzoną konstytucją. Pomimo to narodowa prawica nie chciała zaakceptować tego wyboru. Czyli prawica akceptuje tylko wtedy reguły gry. gdy wynik jest dla nich korzystny.
  2. Prawo do decydowania o tym kto jest prawdziwym Polakiem. Narutowicz był dla narodowców za mało Polski. Narodowcy uzurpują sobie prawo do decydowania o tym kto jest Polakiem, a komu odmawia się prawa do tego. Reguły nie są jasne. jak również nie jest jasne kto tak naprawdę o tej polskości decyduje.
  3. Totalne zagrożenie obcymi. Narutowiczowi zarzucano, że został wybrany głosami Żydów, Niemców i Ukrainców. Twierdzono, że jest marionetką w rękach żydowskiej finansiery. 
Przyglądając się dzisiejszej sytuacji politycznej w Polsce nie jest trudno dostrzec duże analogie w argumentacji i zachowaniu ugrupowań prawicowych z tymi z przed 90 lat. Te same metody i ta sama argumentacja. Miejmy nadzieję, że jednak unikniemy takich terrorystycznych ataków jak ten na naszego pierwszego Prezydenta.

piątek, listopada 30, 2012

Jak sobie radzić z radykalizmen?

Strasznie dużo ostatnio w polskich mediach wiadomości o radykaliznie, Mnóstwo ludzi ubolewa nad radykalizacją wypowiedzi. Coraz mniej ważne zdaje się być co się mówi, a decydujące jest to jak się mówi. Wygląda na to, że takie czasy mamy, że trzeba być bardzo dosadnym i radykalizmen wypowiedzi tak dowalić wyznawcą innych teorii czy ideologii aby się już nie podnieśli. Im radykalniej tym lepiej, a treść wypowiedzi czy użyte argumenty mają małe, coraz mniejsze znaczenie.


Wielu mniej lub bardziej znanych ludzi zastanawia się co z tym zrobić, jak te rozszalałe emocje ostudzić i przejść do rzeczowej rozmowy. Większość z nich jest jednak wyraźnie bezradna wobec tej sytuacji  i poza apelami do radykalów brak im jakiś konkretnych rozwiązań.

Trochę bardziej konkretny jest profesor Osiatyński, który proponuje mobilizację sił umiarkowanych. Najgorsze co one mogą w tej sytuacji zrobić to milczeć. Profesor Osiatyński mówi:

Wolność nie oznacza braku reakcji. Musi być na ten temat debata, ten facet ma być publicznie napiętnowany, ma być pokazywany jako chora dusza. Takich rzeczy nie można zostawiać. Na tle bzdury smoleńskiej bardzo dobrze widać bierność intelektualną przeciwników takiego pana, o którego mnie pani pytała na początku, a którego nazwiska nie znam. 

Profesor ma absolutnie rację. Pamiętam podobną sytuację w Austrii na początku lat dziewięćdziesiątych. 

Wtedy to w Austrii szalał faszyzujący populista Haider. Bezustannie przekonywał Austryjaków, że za wszystkie ich problemy odpowiedzialni są obcokrajowcy. Proponował też proste rozwiązania, które tak chętnie wielu chce słyszeć. Mówił on. że trzeba wyrzucić wszystkich obcokrajowców z kraju! Wtedy to  porządni Austryjacy będą wreszcie mieli pracę, a i przestępczość zaniknie. Umiarkowana część społeczeństwa raczej milczała, a głosy sprzeciwu były nieliczne i dosyć nieudolne. Populista z łatwością je zakrzykiwał i z nich drwił. Zachwyceni nim skinheady i inne faszyzujące grupki wyszły z dotychczasowego ukrycia i pokazywały bez żenady swoje przekonania i siłę na ulicach. Dla nich populistyczne przemówienia Haidera i brak reakcji ze strony społeczeństwa to był sygnał akceptacji i milczącego przyzwolenia. W tej atmosferze nagonki doszło w końcu do napadów na obcokrajowców i kilku podpaleń domów azylantów. Wiele osób było rannych, a kilka zmarło w płomieniach. 

Dopiero te dramatyczne wydarzenia wstrząsneły opinią publiczną. Bardzo szybko politycy z praktycznie wszystkich partii, ludzie kultury i sztuki stanęli w jednym szeregu i jednoznacznie i bardzo zdecydowanie potępili popełnione zbrodnie. Zorganizowano wielkie demonstracje w których wzieły udział setki tysięcy ludzi. Szli ze świeczkami w pochodzie zwanym "morze śwatła". W oknach prywatnych mieszkań też zabłysły światła świeczek. Praktycznie całe społeczeństwo stanęło razem i powiedziało zbrodniarzom i podżegaczom - "nie, nie tolerujemy i nie będziemy tolerować takich zachowań". Brunatna. populistyczna propaganda zamilkła praktycznie natychmiast, a po paru dniach nawet Haider publicznie potępił zbrodnie i odciął się od sprawców. I tak jak pojawili się oni nagle, tak równie szybko znikneli - w czym również pomogła zdecydowana reakcja policji i wyłapanie i surowe osądzenie zbrodniarzy. 

Wniosek z tego jest taki, że tych radykalnych wypowiedzi nie można ignorować i przemilczeć. Trzeba im zdecydowanie powiedzieć "nie". Potencjalni sprawcy nie mogą mieć wrażenia, że większość ich popiera czy przynajmniej toleruje. Oni muszą wiedzieć, że zachowując się radykalnie, są absolutnie na marginesie społecznym.

Sądzę również, że jest błędem medialne nagłaśnianie każdej radykalnej wypowiedzi. Jeżeli ktoś w jakimś małym, nieznanym klubie opowiada jakieś bzdury, to należy go izolować społecznie, ewentualnie donieść na niego do prokuratury, a nie dawać mu medialne podium we wszystkich poczytnych polskich gazetach. Takiej publicznej uwagi dla tych radykalnych, absolutnie nieakceptowalnych poglądów sam nigdy by nie osiągnął. Sądzę, że media zbytnio gonią za sensacją i zupełnie niepotrzebnie nagłaśniają takie sprawy. 


niedziela, listopada 04, 2012

Mormon prezydentem?

Z pewnym niepokojem śledzę ostatnie dni wyborczej batalli w Stanach Zjednoczonych. Niepokoję się, bo wedle sondaży Romney idzie łeb w łeb z Obamą i może wygrać te wybory.

Nie, nie jestem wyjątkowym zwolennikiem Obamy. Za to jestem zdecydowanym przeciwnikiem republikanów, bo partia ta nie reprezentuje wartości (demokracja w sensie społecznej solidarności, prymat rozsądku nad wiarą, równość szans społecznych, ...), które są dla mnie ważne. Najczęściej kandydaci czy prezydenci republikanów reprezentują światopogląd całkowicie odmienny od mojego. 

Szczególnie jednak ten fakt, że prezydentem USA może zostać aktywny wyznawca fanatycznej sekty religijnej, byłby moim zdaniem bardzo szkodliwy dla samej Ameryki, ale też dla Europy. Mormon prezydentem USA? 

Kto to są ci Mormonie? To odłam religii chrześciańskiej, która powstała w Ameryce na początku 19 wieku. Jej pierwszy duchowy przywódca Joseph Smith twierdził, że ukazał mu się jako anioł zmartwychstały duch proroka Moroni, który spisał na złotych płytkach historię zasiedlenia Ameryki w 5 wieku przed naszą erą przez jedno z zaginionych plemion żydowskich. Smith mógł odpisać historię spisaną na tych płytkach ale same płytki zabrał anioł z powrotem - rzekomo kilka osób z otoczenia Smitha widziało te płytki. Taką oto historię spisał Smith w ksiedzie Mormonów, która obok biblii jest najważniejszym świętym pismen tej religijnej sekty. 

Czego można się spodziewać od prezydenta, który wierzy (a w raz z nim 13 milionów ludzi w USA i na całym świecie) w taką historię?

Czasami zastanawiam się jak to możliwe, że tak wielu Amerykanów - około 50% - wybiera partię, która w sensie ekonomicznym jest ich wrogiem. Tak zdecydowanym, bezlitosnam wrogiem, bo republikanie od lat pracują usilnie nad redukcją państwa - w sektorach, które uważają za nieważne dla interesów  klasy bogaczy, którą reprezentują - i obniżają podatki, z czego korzystają tylko bogaci. Wszystkie statystyki gospodarcze pokazują wyraźnie, że od początku lat 80-siątych przyrost majątku najbogatszych (górne 10%, ale jeszcze szybszy w górnym 1%) jest dużo szybszy niż klasy średniej - tu ostatnio mamy doczynienia z najlepszym razie ze stagnacją.  Szanse na awans społeczny, na rozsądną edukację wśród klasy średniej maleją, a bogaci są coraz bardziej bogaci. I tu pojawiają się republikanie i twierdzą, że trzeba jeszcze bardziej obniżać podatki i redukować państwo, bo państwo jest szkodliwe dla gospdarki, a rynek przecież może się regulować sam. Jak to świetnie funkcjonuje widzieliśmy doskonale w ostatnim kryzysie. 

Czy dla Amerykanów wartości religijne i obyczajowe są aż tak ważne, że wolą być biedni i przyglądać się, jak cyniczna klika bogaci się ich kosztem? Na to wygląda. 

Ciekawa rozmowa z ks. prof. Hellerem o godzeniu nauki z wiarą


W polityce można przeczytać bardzo ciekawy wywiad z księdzem. profesorem Michałem Helleren, Profesor Heller jest teologiem, a jednocześnie fizykiem i zajmuje się kosmologią.

Profesor Heller opowiada o odkryciu taj zwanej cząstki Higgsa i jej interpretacji filizoficznej i teologicznej.

Professor Heller o tym jak należy interpretować biblijną wersję stworzenia świata:
Księga Rodzaju, Genesis, to jest kompozycja literacka, a nie podręcznik kosmologii, to jest piękny poemat, zapewne o funkcji liturgicznej, i trzeba go tak tłumaczyć, a nie dosłownie.
Profesor o fundametaliźmie:
Fundamentalizm jest, z istoty swojej, sprzeczny z duchem chrześcijaństwa, ale on narasta. Nie tylko w postaci skrajnej, ale też w formie bliskich fundamentalizmowi, radykalnych nastawień w społeczeństwie.
A czy mamy szanse dogłębnie zrozumieć ład wszechświata:
Ja się zawsze dziwię, że aż tyle zdołaliśmy odczytać, bo z ewolucyjnego punktu widzenia całkowicie by nam wystarczyła znajomość bardzo prymitywnej mechaniki, żeby umieć uchylić głowę, gdy leci kamień albo maczuga. A po co nam znajomość kwarków albo ruchów dalekich galaktyk? To nie pomaga ewolucji w niczym, a czasem wręcz szkodzi, bo człowiek nie zarabia na życie, tylko goni za jakąś tajemnicą. Więc się dziwię. A zdziwiłbym się jeszcze bardziej, gdyby komplikacja naszego umysłu była aż tak wielka, żeby sprostać komplikacji całej rzeczywistości.
Polecam cały wywiad z profesorem Hellerem.


sobota, listopada 03, 2012

Wielokrotnie powtarzane klamsto staje się z czasem wiarygodne

Prof. Skarżyńska, psychlog, zapytana przez Agnieszkę Kublik dlaczego coraz więcej ludzi wierzy w zamach w Smoleńsku mówi o skutkach nieustannego powtarzania danych tez. Otóż sam fakt wielokrotnego i nieustannego powtarzania nawet całkowitych bredni i klamstw sprawia, że jesteśmy skłonni uznać je za prawdziwe.

Prof. Skarżyńska mówi tutaj o tak zwanej ekspozycji:

Wzrost przekonań o wiarygodności wielokrotnie powtarzanych zdań - zwany w psychologii efektem czystej ekspozycji - wykazano w ponad 50 publikowanych badaniach naukowych, prowadzonych w różnych miejscach świata. Jako pierwszy empirycznie dowiódł tego zjawiska Robert Zajonc (1980), wybitny psycholog polskiego pochodzenia, pracujący w USA, doktor honoris causa Uniwersytetu Warszawskiego. Zjawisko czystej ekspozycji jest szczególnie silne, gdy dotyczy spraw, o których niewiele wiemy i o których nie mamy wystarczająco dużo innych informacji. Tak właśnie jest w przypadku katastrofy smoleńskiej.

Więcej... http://wyborcza.pl/1,75478,12788284,Narcyzm_polski_a_sprawa_smolenska.html?utm_source=HP&utm_campaign=wyborcza&utm_content=cukierek1&utm_medium=AutopromoHP#ixzz2B9RtteMN

sobota, października 06, 2012

Racjonalny model w Europie zachodniej

Magdalena środa w Tokfm pisze ładnie o ateiźnie. Pisze o modelu racjonalności w zachodniej Europie. który to, moim zdaniem, rozpoczął się na dobre w oświecieniu, i to dzięki niemu był możliwy tak nieprawdopodobny i szybki rozwój w Europie. Sądzę, że ten model racjonalności i wartości w nim reprezentowe, a są to kluczowe wartości toleracji, poszanowania praw jednostki i demokracji, jest nadal dla nas bardzo ważny. Ważny również w sensie praktycznym dla dobrego funkcjonowania naszych społeczeństw i zapewnienia przyszłego dobrobytu.

Pani środa pisze:

Zachodni świat Europy jest laicki, co nie znaczy przecież że opanowała go ideologia ateizmu,.... Europę zdominował pewien model racjonalności, dzięki któremu możliwy był rozwój cywilizacji technicznej. Lubimy tę racjonalność i tę cywilizację, nawet jeśli jesteśmy zwolennikami cudów, zbawienia i dziewictwa Maryi. Oczywiście to żadna sprzeczność. Można wierzyć w cuda, ale korzystać z komputera, a w przypadku choroby raczej udać się do lekarza niż na pielgrzymkę.


http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,102433,12620912,O_ateizmie__przy_niedzieli__FELIETON_SRODY_.html

Czy wzrost gospodarczy jest konieczny

Edwin Bendyk na swym blogu cytuje Roberta Gordona, noblistę z zakresu ekonomii, który twierdzi, że wzrost gospodarczy ostatnich lat to coś wyjątkowego w skali ludzkości.

Według Gordona

hipoteza jest klarowna: załóżmy, że wzrost gospodarczy to epizod w dziejach, który trwał jakieś 250 lat. Wcześniej coś takiego, jak wzrost praktycznie nie istniało. Może po 250 latach fajnego ekscesu wracamy do normy.

Nie mogę się zgodzić z tym twierdzeniem, jak i zapewne nie zgodzi się z nim rzesza ekonomów twierdzących coś całkiem innego. Tak, wzrost gospodarczy ostatnich lat jest dużo szybszy niż kiedyś, ale to nie znaczy, że go wtedy nie było. Wzrost gospodarczy to efekt lepszej organizacji pracy i innowacji. Te efekty są znane od początku ludzkości, ale przebiegały kiedyś niezauważalnie w skali jednego pokolenia. Ostatnio nabrały solidnego tempa i w ciągu naszego życia zauważamy kolosalne zmiany. I dobrze, że tak jest, bo dzięki temu poziom dostatku na ziemi wzrósł w ciągu ostatnich stu lat kolosalnie. A na mrzonki o sielskim powrocie do tego rzekomo cudnego życia wiejskiego z 18 czy 19 wieku (tak ono było piękne, ale tylko dla 1, no może 2% tej wiejskiej społeczności - reszta żyła w strasznej nędzy, głodując i bez żadnej nadziei na poprawę losu) może sobie pozwolić społeczeństwo syte, które tę sytość zapewniło sobie właśnie ciągłym wzrostem gospodarczym.

Koniec wzrostu gospodarczego?
http://bendyk.blog.polityka.pl/2012/10/06/koniec-wzrostu/


Update 7.10.2012

Właśnie przypadkiem przeczytalem w notce Briana Profitta w ReadWriteWeb,  że amerykańska produktywność wzrosła od 1945 do 20111 roku o przeszło 250%. Niestety przyrost realnych zarobków w tym samym czasie wyniósł jedynie nieco ponad 113%. 


niedziela, lipca 29, 2012

Cyfrowo-biologiczny konwerter czyli biologia z prędkością światła

Craig Venter,słynny genetyk, porównuje cod gentyczny z cyfrowym, Tak jak w codzie cyfrowym używany dwóch znaków (0 i 1) do zapisania codu, tak też możemy zapisać całą informację genetyczną za pomocą czterech znaków (A, C. G i T). Bez problemu można też konwertować cod genetyczny na cyfrowy, a to oznacza, że można go przesyłać powszechnie dostępnymi kanałami komunikacji, na przykład przez maila.

Venter opowiada o nowym sposobie współpracy z organizacją zdrowia, który pozwala na błyskawiczną reakcję na nowe formy wirusów, Otóż ta organizacja odczytuje cod genetyczny takiego nowo napotkanego wirusa, przesyla tę informację do firmy Ventera przez maila. Tam następuje błyskawiczna analiza i już po bardzo krótkim czasie prototyp właściwej szczepionki wędruje do firmy farmaceutycznej. 

This Digital Biological Converter is not a myth, the United States government emails my Institute a new pandemic viral sequence, and we have 12 hours to try and make the new vaccine, get it to Novartis to get ready to scale up. We have a kludge version of that Digital Biological Converter now. But you're going to see this developing very rapidly where, in the same way the telephone interpreted signals coming through a wire, instead of hearing sound, you're going to be able to get biology coming out of your computer or your telephone wire. Ten years ago this would seem to be a science fiction story. Now it's starting to be reality.

Venter twierdzi, że to samo można będzie zrobić już niedługo również z ludzkim codem gentycznym. Zasady budowy DNA wirusa czy bakterii a ludzkiej komórki są takie same. Różnica leży jedynie w dużo większej ilości genów. Tak więc przesyłamy siebie na ten przykład na marsa (ale dopiero za lat kilka kiedy ludzie już skolonizowali tę planetę) przez takiego "kosmicznego" maila. Tam ten cyfrowo-biologiczny konwerter buduje dokładną kopię i hokus pokus prawie w mgnieniu oka jesteśmy na marsie. Takie przemieszczanie z miejsca na miejsce byłoby możliwe z prędkością zbliżoną do prędkości światła.

But imagine if you could e-mail yourself to Mars or some distant planet. We can actually do that now, because with our synthetic cell, we start with the digital code in the computer, and there's no difference between digital code and genetic code. Because digital code can move as an electromagnetic wave, basically close to the speed of light, we can now move biology at the speed of light. This has some practical applications.

Oczywiście do tego potrzebny jest cyfrowo-myślowy konwerter, aby również przesłać naszą świadomość, ale zapewne i ten aspekt będzie już nie za długo elegancko rozwiązany,

Czary mary czy science fiction? Nie. To jest bardzo realny obraz naszej niedalekiej przyszłości. 

http://www.edge.org/conversation/biology-at-the-speed-of-light

niedziela, lipca 01, 2012

Robot do koszenia trawy

Ostatnio widzę w ogrodach coraz więcej robotów do koszenia trawy. Nieduże są i bzyczą nieco jeżdżąc po ogrodzie dziwnymi zygzakami. Przycinają trawę ostrymi jak brzytwa nożami tylko kilka milimetrów. Robią to jednak codziennie i dzięki temu trawa jest zawsze bardzo ładnie i równo przycięta.

Znajomi, posiadacze tych robotów, opowiadają godzinami o tym jak doskonale funkcjonują, że nie zapomną nawet o najmniejszym skrawku trawy, że omijają sprawnie przeszkody, a nawet potrafią przejechać przez mostek z jednej strony ogrodu na drugą. I mówią chętnie o tym jak siedzą sobie na tarasie a roboty harują za nich.

Ja mam jednak wątpliwości. Czy te roboty naprawdę takie dobre są? Czy potrafią ominąć na przykład pędy dyni które zapuściły się na trawnik? Ja jeszcze nie słyszałem o takim robocie, któremu można wydać komendę "omiń dymie", a on rzeczywiście tak zrobi, a wy?

Ja natomiast robotem wprawdzie nie jestem, ale dynię ominąć potrafię. Dostałem komendę "tylko dyni nie zetnij" i wykonałem to zadanie bezbłędnie. No koniec docinałem nożyczkami trawę miedzy pędami dyni, bo maszyną nie dało się wjechać.

A swoją drogą dynia to jest naprawdę niesamowita roślina. Rośnie błyskawicznie, w ciągu kilku tygodni rozpuściła cztero-metrowe pędy w różne strony ogrodu i zapuściła wszędzie korzenie. A teraz pęcznieją na tych pędach wręcz w oczach dorodne dynie. Jeżeli ich przez przypadek nie zetnę. ;)

From Flowers

poniedziałek, maja 21, 2012

Wystąpienie z kościoła to akt odwagi

Ciekawe, że aby wystąpić z organizacji do której nigdy się świadomie nie wstąpiło - dziecko nie może samo przecież za siebie stanowić - trzeba udać się do tej właśnie organizacji i grzecznie prosić o pozwolenie na wystąpienie. A ta organizacja robi nam łaskę, że w ogóle z nami rozmawia. Moim zdaniem to ewidentne pogwałcenie praw człowieka!

Przynależność religijna musi być potwierdzona w momencie osiągniecia dorosłości. Powinna być to też decyzja o wstąpieniu, a nie wystąpieniu. To znaczy diecko ochrzczone przez rodziców czy to z powodu ich wiary, czy też oportunizmu - co jest ostatnio bardzo częste - jest tymczasowym członkiem danego kościoła aż do czasu uzyskania pełnoletności. W tym momencie młody człowiek jest automatycznie wykluczany z danego kościoła aż do momentu gdy zadeklaruje chęć przystąpienia.

W Austrii ten problem też niestety nie jest rozwiązany w w powyżej opisany sposób. Przynajmniej jednak osoba chcąca wystąpić w kościoła nie musi tam prosić o wypisanie w kościele. Odbywa się to w świeckich urzędach gminnych gdzie można chęć wystąpienia oficjalnie złożyć. Jest ona tam przyjmowana do wiadomości bez żadnej dyskusji z kościołem.

Ks. Sowa o akcie Palikota: Wolność religijna jest jednym z podstawowych praw człowieka

http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114884,11765068,Ks__Sowa_o_akcie_Palikota__Ksiadz_nie_moze_sie_schowac.html

sobota, maja 05, 2012

Statek napędzany wyłącznie słońcem okrążył świat


Znowu możemy zanotować mały krok w rozwoju alternatywnych technologii. Tym razem na morzu. Napędzany wyłącznie energią słoneczną statek opłynął świat.

First solar-powered boat to circle the world pulls into home port, contemplates next move
ENGADGET | 5. MAI 2012
http://pulse.me/s/8Uyn5

It's been two years since we last heard of the 98-foot-long solar-powered boat, which at the time was gearing up for its big journey around the world.... mehr lesen

---

http://pulse.me

niedziela, marca 18, 2012

Czy są nam potrzebni milionerzy?

Ronny Pecik jest milionerem. I to wielokrotnym milionerem. Jego majątek jest szacowany na około 170 milionów Euro. Rony Pecik to self-made man. Przybył jako dziecko ze swoimi biednymi rodzicami z Horwacji do Austrii. Nie ukończył żadnej szkoły. Pomimo tych jakże niesprzyjających warunków startowych osiągnął olbrzymi sukces finansowy. Ronny Pecik to geniusz finansowy. Kupuje firmy, ulepsza je i sprzedaje z olbrzymim zyskiem. Właśnie kupił spore udziały w mojej firmie, więc musimy liczyć się z dużymi zmianami, niekoniecznie na lepsze. Jak jest bilans życiowy Ronnyego Pecika? Z indywidualnej perspektywy naturalnie szalenie pozytywny. A co zrobił Pecik społeczeństwa? Czy zmienił chociaż trochę świat na lepszy? Jedynym widocznym efektem działalności Pecika jest zubożenie realnej gospodarki. Pecik wyssał te 170 milionów z realnej gospodarki zubożając ją. Pecik zostawi wprawdzie swym spadkobiercom wielki majątek, ale społeczeństwo nie ma i nie będzie miało nic z tego. Czy można porównywać milionerów ze sfery finansowej, takich jak Pecik czy jeszcze dużo, dużo bogatszy Buffet, z wirtuozami postępu technologicznego jak Gates, Jobs, Page czy Zuckerberg? Niewątpliwie nie. Ci różni bogacze z realnej gospodarki chcieli czegoś więcej niż tylko zarobić masę szmalu. Ich cel to nierzadko potrzeba stworzenia lepszego świata, a my jeszcze długo będziemy korzystać z ich technologicznych osiągnieć.

wtorek, stycznia 31, 2012

Własność intelektualna – niewygodna prawda

Na swym blogu Edwin Bendyk słusznie, moim zdaniem, zauważa, że restrykcyjne prawa własności intelektualnej hamują innowację. Bendyk powołując się na wybitnych ekonomistów pisze:

"Niezliczone już w tej chwili prace pokazują, że innowacje powstają w sieci, na skutek interakcji, procesów współpracy i kreatywnej imitacji, a nie dzięki jednostkowemu geniuszowi."



poniedziałek, stycznia 30, 2012

Skazany na śmierć za zamach w Mińsku uznał wyrok za sprawiedliwy - twierdzi reżim

Zaraz, zaraz, to mi coś przypomina. Już kiedyś słyszałem o oskarżonych, co sami się przyznają, proszą o najsurowszy wyrok dla siebie i dziekują potem za wyrok śmierci. To wprawdzie dziwne i wbrew naturze ludzkiej, ale takie cudeńka już się w przeszłości zdarzały, tylko gdzie?

Mam! Tak szalenie surowi wobec siebie byli poddani dobrego ojca narodu Stalina, co sami prosili o wyrok śmierci dla siebie. Takie to były czasy. Myślałem jednak, że to już dawno zapomniana przeszłość, a tu okazuje się, że kierownik sowchozu jednak dobrze pamięta te wypróbowne metody i stosuje je w środku Europy w 21 wieku.

Mówią, że tonący to się nawet brzytwy chwyci!

http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114881,11042103,Skazany_na_smierc_za_zamach_w_Minsku_uznal_wyrok_za.html?lokale=warszawa