piątek, listopada 30, 2012

Jak sobie radzić z radykalizmen?

Strasznie dużo ostatnio w polskich mediach wiadomości o radykaliznie, Mnóstwo ludzi ubolewa nad radykalizacją wypowiedzi. Coraz mniej ważne zdaje się być co się mówi, a decydujące jest to jak się mówi. Wygląda na to, że takie czasy mamy, że trzeba być bardzo dosadnym i radykalizmen wypowiedzi tak dowalić wyznawcą innych teorii czy ideologii aby się już nie podnieśli. Im radykalniej tym lepiej, a treść wypowiedzi czy użyte argumenty mają małe, coraz mniejsze znaczenie.


Wielu mniej lub bardziej znanych ludzi zastanawia się co z tym zrobić, jak te rozszalałe emocje ostudzić i przejść do rzeczowej rozmowy. Większość z nich jest jednak wyraźnie bezradna wobec tej sytuacji  i poza apelami do radykalów brak im jakiś konkretnych rozwiązań.

Trochę bardziej konkretny jest profesor Osiatyński, który proponuje mobilizację sił umiarkowanych. Najgorsze co one mogą w tej sytuacji zrobić to milczeć. Profesor Osiatyński mówi:

Wolność nie oznacza braku reakcji. Musi być na ten temat debata, ten facet ma być publicznie napiętnowany, ma być pokazywany jako chora dusza. Takich rzeczy nie można zostawiać. Na tle bzdury smoleńskiej bardzo dobrze widać bierność intelektualną przeciwników takiego pana, o którego mnie pani pytała na początku, a którego nazwiska nie znam. 

Profesor ma absolutnie rację. Pamiętam podobną sytuację w Austrii na początku lat dziewięćdziesiątych. 

Wtedy to w Austrii szalał faszyzujący populista Haider. Bezustannie przekonywał Austryjaków, że za wszystkie ich problemy odpowiedzialni są obcokrajowcy. Proponował też proste rozwiązania, które tak chętnie wielu chce słyszeć. Mówił on. że trzeba wyrzucić wszystkich obcokrajowców z kraju! Wtedy to  porządni Austryjacy będą wreszcie mieli pracę, a i przestępczość zaniknie. Umiarkowana część społeczeństwa raczej milczała, a głosy sprzeciwu były nieliczne i dosyć nieudolne. Populista z łatwością je zakrzykiwał i z nich drwił. Zachwyceni nim skinheady i inne faszyzujące grupki wyszły z dotychczasowego ukrycia i pokazywały bez żenady swoje przekonania i siłę na ulicach. Dla nich populistyczne przemówienia Haidera i brak reakcji ze strony społeczeństwa to był sygnał akceptacji i milczącego przyzwolenia. W tej atmosferze nagonki doszło w końcu do napadów na obcokrajowców i kilku podpaleń domów azylantów. Wiele osób było rannych, a kilka zmarło w płomieniach. 

Dopiero te dramatyczne wydarzenia wstrząsneły opinią publiczną. Bardzo szybko politycy z praktycznie wszystkich partii, ludzie kultury i sztuki stanęli w jednym szeregu i jednoznacznie i bardzo zdecydowanie potępili popełnione zbrodnie. Zorganizowano wielkie demonstracje w których wzieły udział setki tysięcy ludzi. Szli ze świeczkami w pochodzie zwanym "morze śwatła". W oknach prywatnych mieszkań też zabłysły światła świeczek. Praktycznie całe społeczeństwo stanęło razem i powiedziało zbrodniarzom i podżegaczom - "nie, nie tolerujemy i nie będziemy tolerować takich zachowań". Brunatna. populistyczna propaganda zamilkła praktycznie natychmiast, a po paru dniach nawet Haider publicznie potępił zbrodnie i odciął się od sprawców. I tak jak pojawili się oni nagle, tak równie szybko znikneli - w czym również pomogła zdecydowana reakcja policji i wyłapanie i surowe osądzenie zbrodniarzy. 

Wniosek z tego jest taki, że tych radykalnych wypowiedzi nie można ignorować i przemilczeć. Trzeba im zdecydowanie powiedzieć "nie". Potencjalni sprawcy nie mogą mieć wrażenia, że większość ich popiera czy przynajmniej toleruje. Oni muszą wiedzieć, że zachowując się radykalnie, są absolutnie na marginesie społecznym.

Sądzę również, że jest błędem medialne nagłaśnianie każdej radykalnej wypowiedzi. Jeżeli ktoś w jakimś małym, nieznanym klubie opowiada jakieś bzdury, to należy go izolować społecznie, ewentualnie donieść na niego do prokuratury, a nie dawać mu medialne podium we wszystkich poczytnych polskich gazetach. Takiej publicznej uwagi dla tych radykalnych, absolutnie nieakceptowalnych poglądów sam nigdy by nie osiągnął. Sądzę, że media zbytnio gonią za sensacją i zupełnie niepotrzebnie nagłaśniają takie sprawy. 


Brak komentarzy: