Zaraz, zaraz, to mi coś przypomina. Już kiedyś słyszałem o oskarżonych, co sami się przyznają, proszą o najsurowszy wyrok dla siebie i dziekują potem za wyrok śmierci. To wprawdzie dziwne i wbrew naturze ludzkiej, ale takie cudeńka już się w przeszłości zdarzały, tylko gdzie?
Mam! Tak szalenie surowi wobec siebie byli poddani dobrego ojca narodu Stalina, co sami prosili o wyrok śmierci dla siebie. Takie to były czasy. Myślałem jednak, że to już dawno zapomniana przeszłość, a tu okazuje się, że kierownik sowchozu jednak dobrze pamięta te wypróbowne metody i stosuje je w środku Europy w 21 wieku.
Mówią, że tonący to się nawet brzytwy chwyci!
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114881,11042103,Skazany_na_smierc_za_zamach_w_Minsku_uznal_wyrok_za.html?lokale=warszawa
1 komentarz:
Dziwic sie nie ma co, ze sie czlowiek przyznal, majac jakas kare nad glowa ktora byc moze dotknie jego rodziny, kazdy sie do wszystkiego przyzna. Taka wladza to skandal w naszych czasach...
Pozdrawiam z mroznych Kaszub!
Prześlij komentarz