niedziela, maja 06, 2007

Ani tu ani tam

Ten zwrot opisuje doskonale sytuację emigranta. Już opuścił starą ojczyźnę, a jeszcze nie dotarł do nowej. Tak "wisi" on pomiędzy nimi, a więc ani tu ani tam. Tęskno za tą starą, a ta nowa nadal obca i nie całkiem przyjazna.


Los emigranta ma jednak też pozytywne strony. Emigrant porusza się w dwóch obszarach kulturowych, czerpie - jeżeli jest na tyle mądry - z dziedzictwa kulturowego dwóch narodów. Oczywiście aby dotrzeć do tego stanu trzeba się najpierw porządnie napracować. Opłaca się to jednak.


Już sam fakt płynnej znajomości dwóch języków wzbogaca. Ta znajomość tego drugiego, czy któregoś tam języka otwiera dostęp do kultury i sztuki tego innego narodu. Można czytać książki w różnych językach i wybierać z każdego co tam najlepsze, czy najbardziej interesujące - niestety bardzo dużo, chyba większość, książek angielskich czy niemieckich nie jest nigdy tłumaczona na polski.


Różnorodność tematyczna, z jaką emigrant się styka - naturalnie jeżeli chce - jest więc dużo większa. Bogactwo myśli i przekonań pozwala wyrobić sobie dużo bardziej objektywny pogląd na dowolny temat. To rozszerza horyzonty i pozwala na bardziej wyważone wartościowanie.


Koszt tej niejako kosmopolitycznej postawy jest jednak bardzo wysoki. Emigrant jest całe swe życie skazany na "Ani tu ani tam".

4 komentarze:

Anonimowy pisze...

dluuugo tak sobie ani tu, ani tam, bylam, az w koncu zrozumialam, ze trzeba sie w koncu zdecydowac, przeciez wiekszosc zycia spedzam tu i tu jest moj dom, wczoraj moj 16-to letni syn pisal bewerbung na teilzet job i przy znajomosci jezykow wpisal "muttersprache polnisch", musialam mu wyjasnic, ze jego muttersprache jest deutsch, bo tu sie urodzil i jako niemiec sie urodzil, i chociaz doskolane zna jezyk polski, i tego jezyka uzywamy w domu, nie jest to jego ojczysty jezyk, a jezyk dodatkowy, tak jak angielski czy francuski, ktorych uczy sie w szkole ... szczerze dziwie sie moim rodakom, ktorzy mieszkajac tu i pracujac, nie potrafia wladac tym jezykiem, a wierz mi, ze takich jest tu bardzo wielu, ja sie za nich po prostu wstydze, a ostanimy czasy pozrywalam wszelkie kontakty z takowymi,
pozdrawiam

Krzysztof pisze...

Co racja to racja. Tu też pełno takich co żyją całkowicie na pograniczu. Mówią sobie, że są tu tylko za pieniądzem i wnet wracają do kraju. Tak mówią to niekiedy od 20 lat!
Ludzie ci żyją w getach, kontaktują się tylko z Polakami, mówią tylko po polsku i spychają się sami na margines obu społeczeństw.

Sądzę jednak, że nawet jak starasz się integrować w to nowe społeczeństwo to tak naprawdę nigdy nie będziesz w nim. Zawsze zostanie człowiek trochę obcy. Ale to dobrze, bo nasza siła to te dwie kultury w zapleczu.

Anonimowy pisze...

No ciekawe co napisałeś. Ja jakoś nie umiem opuścić Polski. Źle tu się dzieje ale uciekać jakoś na razie nie umiem. Masz po części rację jednak nie tylko emigracja daje takie możliwości o jakich napisałeś. Zwykłe podróżowanie i świadomość tego, gdzie mieszkasz, kim jesteś ma podobną moc. Właśnie przez to "ani tu ani tam" nie znajduję motywacji do wyjazdu.

Krzysztof pisze...

Walth, a to nowy dla mnie punkt widzienia. Jak rozumiem to praktycznie każdy z nas, niezależnie gdzie mieszka, nie jest tak całkiem tu.

Tylko z tym sformułowaniem "uciekać" nie mogę się pogodzić. Ja nie mam poczucia, że uciekłem. żyjemy we wspólnej Europie i życie i praca w innym państwie to dzisiaj nic niezwykłego.

Ja myślę, że dokonałem ważnego życiowego wyboru i naturalnie muszę ponosić wszelkie konsekwencje tego kroku.