Dziesiejszego ranka o szóstej rano było u mnie na wsi 9 (słownie dziewięć) stopni!
Tej zimy, której praktycznie wcale nie było, to nie pierwszy taki ciepły ranek. tym różni się diametralnie ta tegoroczna od porzednich zim.
W mieście krzaczki i nawet niektóre drzewa kwitną już pięknie. W parkach żonkile wystawiły swe żółte lepki. Ósmego marca! Czegoś takiego nie pamiętają nawet najstarsi górale!
Dla przypomnienia tak wyglądała zima w zeszłym roku:
3 komentarze:
zadna sila ludzka nie zerwie mnie, bez potrzeby, o szostej skoroswit z wyra ;))) nie cierrrpie zimy i zimna...snieg toleruje jedynie na wyjazdach, na narty :)
Ta straszna siła to praca, a właściwie to to co co miesąc wpływa na konto ;-)
Ja też nie przepadam za szóstą, ale czuje, że muszę. A do wszystkeigo możena przyzwyczaić się.
ba! o 04:20 zwlekam sie z pieleszy, jak mam dyzur na lotnisku, szczegolnie zima, jest mi baaardzo ciezko to robic :(
Prześlij komentarz