niedziela, kwietnia 08, 2007

nationalne państwo czy globalizacja.

Przed dokładnie 1o laty Jessica Mathews, aktualnie pani prezydent renomowanego Thinktanks Carnegie Endowment in Washington, w artykule "Power Shift", zamieszczonym w Foreign Affairs, twierdziła, że znaczenie państw będzie maleć, że staną się one z czasem zbędne. Liczyć będą się na scenie politycznej mutlinationalne konzerny, NGOs i internationalne organizacje.

Dziesięć lat później realność codzienna pokazuje, że i ta przepowiednia nie spełniła się. Również pani Mathews ma dzisiaj nieco inny pogląd na te sprawy i głosi renesans państw nationalnych. Mathews mówi, że wtedy - przed 10 laty - nie mogła przecież przewidzieć 9/11, wydarzenia które radykalnie zmieniło układ sił na świecie.

Wedle nowej teori Jessicy Mathews w przyszłośći arenę polityczną będą dominować zarówno nationalne państwa jak i multinationalne konzerny. Mówi ona teraz o "continuous coexistence", czyli o ciągłej grze politycznej nationalnych i internationalynch graczy na różnych poziomach i w tym samym czasie, przy bardzo zróżnicowanych ich wpływach.

Pozytywniej o multinationalnych konzernach pisze "The Economist" w swym wydaniu z 7 kwietnia. Otóż zdaniem tego czasopisma analiza działalności tych multinationalnych konzernów - wedle niektórych historyków to wcale nie fenomen 20 wieku, bo taki charakter miała już bankowa organizacja templariuszy na początku 12 wieku - pokazuje ich pozytywny wpływ na na rynek, warunki zatrudnienia i środowisko.

Globalizacja końca 20 wieku była zdominowana przez firmy zachodnie i japońskie. Od pewnego czasu rosną mocno w siłę koncerny wywodzące się z Indii, Chin czy Rosji. Powoli opuszczają one swe nationalne pielesza, wykupują inne firmy i tak rozprzestrzeniają się po świecie. Infosys, Tato, Wipro, Lenowo czy PetroChina, ale też dobrze nam znany Gasprom, czy inne rosyjskie giganty to olbrzymie komglomeraty firm rozsianych po całym świecie. Nie są one jeszcze tak wielkie jak te "stare" zachodnie koncerny. Rosną jednak z dnia na dzień w siłę i dzięki swemu olbrzymiemu dynamizmowi i "żarłoczności" zagrażają coraz bardziej tym starym.

The Economist jest jednak zdania, że i ten rozwój jest pozytywny. Nowe konzerny które operują w bogatych krajach szybko adaptują tamtejsze stosunki w swe formy zarządzania. Siła zachodu to nadal olbrzymia wiedza i jakość.

Chyba więc tym razem Jessica Mathews ma rację. Jescze długo nationalne państwa będą ważnym czynnikiem w polityce światowej. Między innymi dlatego, że jak na razie to jedyna ogranizacja, która - przynajmiej teoretycznie - chroni nas jako obywateli danego państwa. Znaczenie multinationalnych konzernów będzie też nadal wzrastać. Ciekawe jak ta koegzytencja będzie funkcjonować?

A tak na marginesie to i na tym przykładzie dobrze widać jak piekielnie trudne jest przewidywanie przyszłości. Trafnych przepowiedni jest szalenie mało. A to takim znawcą od globalizacji, który jak Mathews rewiduje swe poglądy co 10 lat to może być chyba każdy.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

IMHO Jessica Mathews miała wiele racji, tylko wyznaczyła bardzo szerokim zmianom zbyt krótką perspektywę czasową. Znaczne zmiany w układzie sił poszczególnych elementów społeczeństwa wymagają dziesiątek, jeśli nie setek lat, ale jednak postępują i ja mimo wszystko uważam, że dzisiejszy wpływ np. koncernów jest czymś, czego jeszcze 10 lat emu sobie nie wyobrażano.

A że futurologia to śliska materia... to wiadomo :-)