Ostatnio bardzo często znowu pijemy czarną herbatę. Sypaną, którą porządnie parzymy z dzbanku wedle wszelkich regół. Zaopatrujemy się w herbatkę albo w trakcie moich angielskich podróży, albo w spejalistycznych sklepach. We Wiedniu kupujemy Ceylon, Assam lub mocny Yunan w Haas&Haas. To spory sklep tylko z kawą i herbatą z tyłu za Stephans Dom. Pijamy też Price of Wales Twiningsa.
Jednym z mych angielskich odkryć jest herbata Kwazulu z południowej Afryki. Wyśmienitą sprzedaje "Taylors of Harrogate", również wysłkowo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz