czwartek, grudnia 13, 2007

Niby ten sam kościół, a jednak...

Na blogosferze (na przykład tutaj) sporo różnych dyskusji o kościele, jego wymaganiach wobec wiernych i różnych takich zachowaniach księży. Czytuje je od czasu do czasu i nie sposób nie zauważyć sporego kontrastu, między tym polskim kościołem a austriackim. Oto dwie małe historyjki o tym, że można inaczej:

Chrzest
Znajoma, która już przed laty rozwiodła się i żyje teraz z nowym partnerem chciała ochrzcić swoją malutką córeczkę. Swe pierwsze kroki skierowała do polskiego kościoła na Rennwegu. Ksiądz zwymyślał ją, powiedział, że o chrzcie nie ma mowy i kazał jej wrócić do poprzedniego męża (!), z którym miała ona ślub kościelny. Porada całkowicie bezsensowna i absolutnie nieżyciowa , wykazująca całkowity brak zainteresowania jej faktyczną sytuacją. Ta katolicka dziewczyna opuszczając ten kościół nie mogła dojść do siebie z oburzenia.

Kilka dni później udała się do pobliskiej parafii austriackiej. Ksiądz przyjął bardzo grzecznie i ze zrozumieniem. Chrzest oczywiście zrobi bardzo chętnie, nie ma problemu. "A czy rodzicami chrzestnymi mogą być osoby, które wystąpiły z kościoła?" - zapytała Polka. I z tym ksiądz tutejszy nie miał problemu!

Mowa pogrzebowa
Niedawno, nagle zmarł kolega z pracy. Młody chłop, poniżej czterdziestki, pełen życia, planów na przyszłość, pogodny, wesoły i towarzyski. Naprawdę szkoda go. Na pogrzeb w pod wiedeńskim miasteczku przyszło mnóstwo ludzi, bo człowiek był bardzo łubiany. Ksiądz wygłosił mowę, z której dowiedziałem się, że ten mój kolega wypisał się z kościoła już przed wielu laty. Ksiądz przyszedł na prośbę rodziny. Był świetnie przygotowany, znał wiele faktów z życia tego biedaka. Mówił o nim bardzo ładnie i wcale nie potępiał za wystąpienie z kościoła. Opowiadał o jego zainteresowaniach, jego fascynacji przyrodą i bardzo pozytywnym stosunku do życia i ludzi. Na tej podstawie ksiądz stwierdził, że chociaż ten mój kolega nie chodził do kościoła, to był prawym i bogobojnym (!) człowiekiem. Teoria nieco łopatologiczna, ale mowa pogrzebowa była naprawdę wspaniała. Pełna tolerancji i zrozumienia dla innych poglądów. Byłem szczerze wzruszony.

Ten austriacki ksiądz pokazał wysoką klasę i kulturę prowadzenia dialogu. Jakaż olbrzymia różnica do tej żenującej mowy na pogrzebie mojej mamy, a szczególnie ojca. Ksiądz, niesympatyczny i jakby obrażony (nie wiem czy na mnie, czy na ojca), mówił o zmarłych wyłącznie jako grzesznikach którzy błądzili w życiu, i tak dalej w tym stylu. Nic, absolutnie nic pozytywnego nie było w jego mowie, a jego wypowiedzi o moim ojcu były wręcz obraźliwe. Wtedy zagryzłem zęby i milczałem pełen oburzenia za ten brak szacunku. Sądziłem, że księża inaczej po prostu nie potrafią. Jak jednak widać można inaczej.

6 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Ech ciężki temat ... Polski kościół niestety jest jeszcze bardzo daleko, BARDZO daleko. Wszędzie na świecie, gdzie ludzi się przyciąga do wiary, wygląda to już inaczej. U nas ciągle jest za dużo estymacji, że katolików jest i będzie 95% narodu.

Anonimowy pisze...

To zlozony temat, to prawda.
Mnie, a w zasadzie mojego syna tez spotkala w ub. roku z ich strony przykrosc. Nie dopuscil go ksiadz z naszej parafii do bierzmowania tylko dlatego, ze syna nie bylo raz na religii, a my nie przyszlismy na jakies tam zebranie. Nie chodzimy do kosciola ale syn chcial byc bierzmowany wiec robil wszystko co trzeba, no ale nasz ksiadz z pewnoscia chcial nas upokorzyc glosno oznajmiajac to na lekcji religi i czekal az na kolanach do niego przyjedziemy prosic o laske? Nie doczeka sie...

Nasi polscy ksieza rzymsko-kat. przy glebokiej aprobacie swoich zwierzchnikow, a Ci za cichym pozwoleniem naszych wladz niestety obrosli juz tak bardzo w piorka, ze nawet zasady ich wlasnej religii, na strazy ktorej byc powinni i dawac wzor, nie sa dla nich wyznacznikiem ich zachowan.
Sa bezczelni, aroganccy, prozni, pyszni... i nikt im niczego zrobic nie moze. Ale nie moge generalizowac, bo moze sa gdzies i w naszym kraju normalni, pokorni kaplani z poswieceniem wykonujacy swoje obowiazki. Tylko gdzie?

Krzysztof pisze...

@Froasia, ilu tak naprawdę katolików jest w Polsce tego chyba nikt nie wie. Bo jedynym kryterium jest tutaj chrzest. A na pewno jest bardzo wielu ludzi, którzy są ochrzczeni, ale już nie są katolikami.

W Austrii na przykład jest coś takiego jak oficjalne wystąpienie z kościoła. Kilkadziesiąt tysięcy ludzi czyni ten krok co roku, aby nie płacić na instytucję z którą nie są związani.

@Wildrose, Oj to jest dokładnie tak jak piszesz. "Nie doczeka się.." to właściwa reakcja.

marga pisze...

KK w Niemczech walczy o wiernych, istnieja tutaj parafie bez proboszczy, znajomi sami prowadzli przygotowania dzieci do komunii, bo nie bylo komu...moj mlodszy barcholec jest nieslubny, a do tego ja bylam rozwodka, poszlam ci ja do parafii i mowie, ze przydaloby sie ochrzcic dziecie, stan malzenski czy nie malzenski moj nie obchodzil ich nic, a nic, przy podawaniu kto bedzie chrzestynm (chrzestna wyszla za maz za rozweidzionego, jej maz dzieciec lat pozniej umieral na raka, a ksiadz nie chcial do niego przyjsc, moj osobisty ojciec przyprowadzil go niemalze kopiac w odwlok)zapytano mnie sie jedynie czy oboje sa katolikami, bo tylko jeden nim musi byc...no moze dodam jeszcze, ze po zadnych polskich parafiach sie nie paletalam, tylko poszlam do tej mnie przynaleznej...KK traktuje jako instytucje, skoro place podatki, to wymagam ;)))

Anonimowy pisze...

Ksiadz austriacki nie pokazal zadnej klasy! Jezeli dziewczyna miala gdzies to co mowi jej Pan i mimo wszystko rozstala sie z pierwszym mezem i weszla w nowy zwiazek, to czemu nagle zalezy jej zeby jej dziecko zylo wg zasad, ktore ona odrzuca! W dodatku wybiera na rodzicow ludzi, ktorzy nie umowcnia tego dziecka w tej drodze, bo sami z niej zeszli! Przyklady jak najbardziej nieodpowiednie, wrecz glupie i nielogiczne!

Krzysztof pisze...

@Anonimowy, w tym co piszesz jest pewna logika. Niestety jest to logika bezwzględnej i niewyrozumiałej konsekwencji, jakże dalekiej od tej prawdziwej misji kościoła.
To dziwna bezwzględność, zważywszy, że to właśnie Chrystus i kościół nawołują w swej nauce do miłosierdzia i wybaczenia. I to właśnie w tym punkcie ksiądz austriacki wykazał się klasą, postępując zresztą zgodnie z religijnymi kanonami.