wtorek, sierpnia 25, 2015

Czy kapitalizm można naprawić? Jan Sowa twierdzi, że tak, ale trzeba go zamienić na nowy, sprawiedliwszy system gospodarczy

Z mojego ostatniego pobytu w Polsce przywiozłem między innymi książkę Jana Sowy "Inna rzeczpospolita jest możliwa". Książka ta jest bardzo fajnie napisana, czyta się ją prawie jak dobry kryminał. W kilka dni przeczytałem ją od początku do końca. Rzadko tak szybko czytam.

Jan Sowa w tej książce zrywa radykalnie z tradycyjnym przekazem historycznym, zarówno konserwatywnym jak i liberalnym. Krytyka Jana Sowy nie oszczędza ani lewej ani prawej strony sceny politycznej. Sowa wychodzi z utartych ścieżek dyskursu polityczno-historycznego i ukazuje realia społeczne z zupełnie innego punktu widzenia. Jeżeli miałbym przytoczyć tylko jeden jedyny punkt z jego rozważań, który zaskoczył mnie najbardziej, to wybrałbym przyczynę upadku sarmackiej rzeczpospolitej. Zwykle widzimy przyczynę tego upadku i rozbiorów w złych sąsiadach Polski, którze wspólnie zagarnęli i podzielili Polskę między siebie. Polska była więc niewinną ofiarą obcych mocarstw. Natomiast Sowa uważa, że przyczyną rozbiorów była fatalna organizacja i zacofanie polskiego państwa i rządy szlachty i magnatów, dążących do własnej korzyści kosztem polskiej państwowości.

Wyłuskałem z bardzo wielu nietypowo przez Sowę opisanych wątków kilka, które są z mojego punktu najciekawsze.

O komuniźmie

Sowa sygnalizuje sympatie do komunizmu w ścisłym marksistowskim rozumieniu. Marks w ogóle przeżywa właśnie renenans i wielu krytyków aktualnej sytuacji gospodarczej i krytyków neoliberalnego systemu gospodarczego sięga znowu do Marksa. Krytyka kapitału przedstawiona przez Marksa zdaje się być nadal aktualna. Sowa jest jednak wyraźnym wrogiem leninowskiej interpretacji teorii Marksa, gdyż poprawki Lenina są dokładnym zaprzeczeniem logiki Marksa. Marks uważał, że komunizm jest wynikiem praw dynamicznego rozwoju społeczeństw i do jego powstania dojdzie w państwach najwyżej rozwiniętego kapitalizmu, gdy kapitalizm stanie się już hamulcem dalszego rozwoju i wzrostu produkcji. Lenin natomiast wypaczył teorię Marksa dla swych potrzeb i doprowadził do rewolucji w kraju mocno zacofanym, które nawet jeszcze tak na prawdę nie dotarło do początków kapitalizmu. Sowa dlatego nie mówi o ZSRR czy PRL jako o państwach komunistycznych czy nawet socjalistycznych. On je nazywa państwami leninowskimi.  Państwo leninowskie według Sowy to państwo które posiada czy kontroluje prawie wszystkie środki produkcji. Państwo leninowskie w tym rozumieniu jest więc praktycznie państwem kapitalistycznym. Państwa leninowskie były największym i jedynym pracodawcą i miało ogrommą kontrolę nad wszystkimi obywatelami. Kontrolę nad środkami produkcji w państwie leninowskim miała bardzo wąska elita, która nazywała się zupełnie niesłusznie partią komunistyczną albo robotniczą. Elita ta, jak wszyscy wiemy, była całkowicie oderwana od społeczeństwa.

O kapitaliźmie

Sowa udowadnia, że kapitalizm nigdy nie był całkowicie oderwany od państwa, gdyż to zawsze jakieś państwo wymuszało siłą porządek prawny i ład społeczny korzystny dla kapitalizmu. A bez tego porządku prawno-politycznego kapitalizm nie przetrwał by zbyt długo. Sowa pokreśla, że kapitalizm jest niereformowalny sam z siebie - zawsze będzie dązył do maksymalizacji zysków poprzez wyzysk pracowników najemnych.

"Kapitalizm to zinstytucjonalizowana chciwość, a więc sama rozgrywka toczy się nie o to, kto najbardziej przyczynia się do ogólnego dobrostanu, ale o to kto zgarnia najwięcej."

Jedynie mocna społeczna kontrola może go trzymać w ryzach i zmusić do ustępstw na rzecz pracowników.

"Dobrobyt społeczeństw zachodnich nie jest bezpośrednią i automatyczną konsekwencją akumulacji kapitału, ale walk, jakie pracownicy przez dekady, a nawet stulecia toczyli w imię redystrybucji."

O Sarmatach

Sowa zrywa z konserwatywną idealizacją sarmatyzmu. Sarmatyzm, według Sowy, to rządy wąskiej grupy społecznej (arystokratów i szlachty), która dbała jedynie o swój własny interes i tym doprowadziła do upadku kraju. Dla Sowy Polska nie jest biedną ofiarą niedobrych sąsiadów. Polska tamtych czasów to państwo feudalne, które podbojami zwiększa swoje wpływy i kolonializuje kraje ościenne. Jako kolonialne mocarstwo Polska walczy z późniejszymi zaborcami o wpływy w regionie. Słabość ówczesnej Polski według Sowy to nie wynik spisku zaborców, ale jedynie skutek słabości sarmackiego państwa. Polsce nie udało się przeprowadzić koniecznych reform i zbudować mocnego, centralnego państwa, co osiągnęła nawet nie mniej zacofana Rosja. Na drodze do reform stanęła uprzywilejowana szlachta, która dbała jedynie o własne interesy. To właśnie szlachta uchwaliła wiele praw, które tylko jej przynosiły korzyść. Szlachta stłumiła rozwój miast i kupiectwa, które na zachodzie były motorem przemian i zalążkiem industralizacji. Poprzez liberum veto zasadnicze zmiany sarmackiej organizacji społecznej były praktycznie niemożliwe, a interwencja obcych mocarstw stała się dosyć łatwa. Chociaż sarmacka Polska zaopatrywała całą Europę w zboże, to wydajność w polskim rolnictwie była bardzo słaba. Poprawiano ją tak jak to zwykle czynią kapitaliści, albo kolonizacją ziem krajów ościennych, albo poprzez podwyższanie zobowiązań chłopów pańszczyźnianych wobec pana. Chłop pańszczyźniany był niewolnikiem szlachcica. Sarmaci również pozwolili przejąć cały handel polskim zbożem kupcom holenderskim, zabraniając polskim kupcom miedzynarodowego handlu. 

O liberałach

Liberalizm jest pojęciem bardzo różnorako definiowanym i niestety to określenie jest bardzo nieprecyzyjne. Sowa rozróżnia trzy rodzaje liberalizmu - polityczny (różne prawa jednostki muszą być chronione przed atakami wszelkiego rodzaju władzy), społeczny (ochrona praw jednostki w sferze obyczajowej i światopoglądowej) i gospodarczy (prawo do własności i swobodnej przedsiębiorczości i samoregulacja gospodarki poprzez wolny rynek). Ludzie którzy są na przykład liberałami społecznymi z regóły są przeciw liberalizmowi gospodarczemu. Sowa rozprawia się stanowczo z liberalizmen gospodarczym, a przede wszystkim jego formą najbardziej radykalną jaką jest neoliberalizm. Sowa wykazuje złudność wiary w wolny rynek, jako siły samodzielnie korygującej sytuację na rynku i likwidującej wszelkie wypaczenia. Sowa pokazuje również absurdalność teorii skapywania - dajmy bogatym więcej zarobić, a po czasie i biedni nieco zarobią - która była podstawą polityki Regana redukcji podatków dla bogatych. Sowa jest zdania, że trzeba szukać nowych rozwiązań na aktualne problemy. Sięganie do starych koncepcji, takich jak socjaldemokracja, nie pomoże nam. Socjaldemokracja była niezłym rozwiązaniem w przeszłości i dość skutecznie broniła praw pracowniczych, ograniczała kapitał i  wprowadziła państwo dobrobytu. Świat się jednak zmienił, kapitał jest globalny i stare recepty już nie działają. Nawet parlamentarna demokracja obrywa mocno:

"Parlamentaryzm nie jest więc wcale formą suwerenności ludu, tylko strategią obrony przed możliwością masowej emancypacji. Strategię tę stosuje się przede wszystkim po to, aby chronić coś, co byłoby oczywiście pierwszą ofiarą autentycznej suwerenności powszechnej, czyli prywatną własność środków produkcji. "

O przyszłości

  Sowa jest wyraźnym zwolennikiem społecznej kontroli środków produkcji. Odrzuca on zarówno kapitalizm, jako ustrój dążący do maksymalizacji zysków poprzez wyzysk pracowników, jak i naturalnie państwo leninowskie, które w sposób nieco bardziej zakamuflowany dąży do tego samego praktycznie takimi samymi metodami. Wzorem do naśladowania są dla Sowy koncepcje piewszej Solidarności, tej z lat 1980 i 1981. Program Solidarności z tamtych lat mocno podkreślał ważność społecznej kontroli nad środkami produkcji. Brak tam było koncepcji liberalnych, czy zgoła neoliberalnych. Sowa twierdzi, że idee pierwszej Solidarności były w rzeczy samej bardzo komunistyczne (oczywiście w rozumieniu marksistowskim). 

Sowa próbuje na tej bazie naszkicować koncepcję nowego porządku gospodarczego opartego na społecznej własności i kontroli środków produkcji.

"Batalia o prawa autorskie i własność intelektualną jest walką o własność środków produkcji. Rozgrywa się ona w domenie cyfrowej, ponieważ tam właśnie stare prawa ekonomii przestają funkcjonować. Jednym z warunków głównego nurtu jest założenie o rzadkości, czyli przekonanie, że ogólnie rzec biorąc dóbr jest zawsze mniej niż ich potencjalnych użytkowników, a ich wytworzenie wymaga nakładów, czyli wydatkowania środków produkcji. Domena cyfrowa rządzi się jednak innymi prawami. Ekskluzywność i konkurencyjność nie leżą w żaden sposób w jej naturze. "

Sowa pokreśla ważność dobra wspólnego. Jego analiza na przykładzie języka, wiedzy, kodu (software), miasta i demokracji pokazuje jak ważne jest zachowanie kontroli społecznej nad dobrem wspólnym dla dobrego funkcjonowania całego społeczeństwa i jego dalszego szybkiego rozwoju. Wiedza może się rozwijać tylko wtedy, gdy jest swobodnie dostępna. Przejęcie na przykład wiedzy przez kapitał prowadzi do jej zamknięcia i wykorzystania jedynie w celu partykularnych interesów danej korporacji. Korporacja może nie udostępniać posiadanej wiedzy, gdy nie leży to w jej interesie. Korporacja może również nie być zainteresowana dalszym rozwojem posiadanej wiedzy tak długo dopóki osiąga zadawalające zyski. Korzyść społeczna nie ma tu żadnego znaczenia.  Sowa pokreśla, że aktualne zmiany w systemie gospodarczym, a w pierszym rzędzie rewolucja informatyczna wprowadzają nowe wartości i powoli zaczynają zmieniać podstawowe zasady działania naszego systemu gospodarczego. Kapitalizm jest oparty w zasadzie na pewnym niedostatku (scarcity) i dośc wysokich kosztach produkcji. Informacja, jako podstawa gospodarki przyszłości, jest natomiast dostępna w nadmiarze (abundance), a jej produkcja, czyli kopiowanie informacji, odbywa się praktycznie za darmo. To jest ta dynamiczna siła, która powoli będze rozsadzać kapitalizm niejako od wewnątrz. Ta teza jest mocno zgodna z propagowanym przez Marksa determinizmen społecznym. Nowy porządek gospodarczy wyłania się w tym momencie, kiedy stary hamuje dalszy rozwój systemu gospodarczego. I tego procesu nikt nie jest w stanie zatrzymać. Niektóre firmy próbują jeszcze przejąć i zamknąć w swoich systemach informację dobrowolnie generowaną przez użytkowników. Firmy te próbują zamienić coś co jest dostępne w nadmiarze, czyli informację, w produkt niedostatku i wytwarzają w ten sposób sztucznie stan niedoboru informacji, co pozwala jeszcze przez chwilę utrzymać kapitalistyczny ład. W tym aspekcie Sowa jest całkowiecie zgodny z koncepcją postkapitalizmu, głoszoną między innymi przez Paula Masona - http://www.theguardian.com/books/2015/jul/17/postcapitalism-end-of-capitalism-begun

Czy te idee modernizacji współczesnego systemu gospodarczego są realistyczne? Nie wiem. Faktem jest jednak, że aktualny system kapitalistyczny, a szczególnie jego neoliberalna forma, są powszechnie krytykowane. Globalny kapitalizm podlega bardzo słabej kontroli państwowej i jak podkreśla wielu autorów jest odpowiedzialny za coraz bardziej dramatyczne rozwarstwienie społeczne - wąska grupa bogatych jest coraz bardziej bogata, a reszta społeczeństwa biednieje.

Polecam gorąco książkę Sowy. Jest ona na pewno interesującą i oryginalną analizą obecnej sytuacji.

Brak komentarzy: