piątek, czerwca 06, 2008

Pisane w drodze

Taki przynajmniej miałem zamiar. Chciałem na gorąco opisywać moje urlopowe spostrzeżenia i przeżycia. Przecież internet jest wszędzie dostępny, a to z internetowych kafejek, źle zabezpieczonych WLAN-ów czy w ostateczności, ale za wprawdzie strasznie drogie pieniądze, poprzez komórkę.

Wyszło jednak całkiem inaczej. Internetowych kafejek to aż tak dużo nad jeziorem Garda nie ma, WLAN-y ludzie zabezpieczają całkiem dobrze. Przede wszystkim jednak zwyciężyło totalne lenistwo.

Nie miałem absolutnie ochoty na zaglądanie do internetu, na wiadomości ze świata. Takie dwa tygodnie bez tego codziennego szumu człowiek chyba od czasu do czasu potrzebuje, co nie? Co ciekawe wydaje się, że to odcięcie od świata wirtualnego przeżyłem bez zbytniego - chyba? - uszczerbku. A więc życie tylko w realu jest ciągle jeszcze możliwe!


Chociaż pogoda była kiepska odpocząłem więc wyśmienicie wędrując z naszą psiną nad jeziorem i po okolicznych górach. Gino bawił się w taternika i zdobywał jeden szczyt za drugim czego dowody zamieszczam tutaj. A wieczorami w miasteczku pobijał serca młodych Włoszek, które bez żenady i zachwycone obejmowały go. Trochę mu tego zazdrościłem.;-(




9 komentarzy:

Anonimowy pisze...

jak to czasem psu można nawet zazdrościć ;)
a bez neta naprawdę się da, sama tego doświadczam. pozdrowienia z mokrej anglii :))-dew

Krzysztof pisze...

@dew, pewnie, ze psu mozna zazdroscic. Ja na przyklad w mym przyszlym zyciu najchetniej chcialbym byc psem mojej zony - lepszego zycia nie moge sobie wyobrazic! ;)))

Anonimowy pisze...

I to jest prawdziwy urlop - rozleniwić się totalnie, zapomnieć o istnieniu komputera i zazdrościć psu podbijania serc młodych Włoszek ;))) Brzmi jak poezja ;) Mam nadzieję, że odpocząłeś za wszystkie czasy.

Anonimowy pisze...

He he, psem zony - dobre :)
Ja z kolei psem mojego męża za żadne skarby bym nie chciała być!

Krzysztof pisze...

@Froasia, jeszcze lepiej by było, gdyby to inni mi a nie psu zazdrościli tego obejmowania. No ale nie można mieć wszystkiego. ;(

A wypocząłem wspaniale. Częściowo do teraz trochę żyję w totalnym odprężeniu. Stress mnie jeszcze nie pochłonął! ;)

@Wildrose, Wiesz taki pies to może robić co chce i wszytko mu wolno. A do tego jeszcze ciągle pani moja dba o niego i na pewno jest on dużo, ale to bardzo dużo ważniejszy niż ja. ;(

Anonimowy pisze...

No cóż, mój pies tez jest ważniejszy dla mnie niż ktokolwiek w domu i z pewnością więcej pieszczot dostaje od kogokolwiek w domu...

Krzysztof pisze...

@Wildrose, no właśnie to tak jak u mnie w domu. Chyba więc masz pełne zrozumienie dla mych marzeń na drugie życie? ;)

Anonimowy pisze...

a cos tak podejrzewalam, ze wojazujesz :)

Krzysztof pisze...

@Marga, to dobrze podejrzewałaś. Jakbym mógł to podróżowałbym chyba okrągły rok. Tyle fajnych miejsc na tym świecie!