Wybrałem się wczoraj na zebranie członków ISACA (międzynarodowe zrzeszenie audytorów systemów informacyjnych) z pewną niechęcią. Po prostu byłem w nie najlepszym nastroju. Przez moment nawet rozważałem czy wo ogóle pójść. To jednak trochę głupio zameldować się i przyjść więc poszedłem.
Oczywiście spóźniłem się nieco (tylko pół godziny), ale nie był to problem. W Universitaetsbraeu na terenie starego AKH (to był kiedyś szpital!) kłębiło się już mnóstwo ludzi, chyba z sześćdziesiąt, w wyśmienitym nastroju, który już po kilku minutach i mnie udzielił się. Spotkałem tam wielu znajomych i poznałem kilku nowych ciekawych ludzi. Gaworzyliśmy o tym i owym unikając zbytniego zagłębiania w tematy fachowe.
Jedzenie było wyśmienite, więc podjadłem sobie zdrowo popijając przy tym dobre piwo. Na zakończenie wieczoru podano Kaiserschmarren (to (taki grubszy i poszarpany naleśnik czy omlet z bardzo rzadkimi powidłami śliwkowymi). Deserek wyglądał szalenie apetycznie i nie mogłem sobie odmówić wielkiej porcji.
W efekcie byłem do samiutkiego końca tej jakże udanej imprezy. Jadąc do domu lekko ociężały od przejedzenia, ale naprawdę zadowolony z dobrze spędzonego wieczoru, zastanawiałem się dlaczego te imprezy ISACA - bo to nie było pierwsza na której byłem - są takie udane. Tak naprawdę to sam nie wiem. Może dlatego, że tutaj nikt nie musi przychodzić. Wszyscy przychodzą dobrowolnie. Nie ma tam również tych natrętnych sprzedawców, podlizujących się sztucznie. Nie jest tu również tak jak na typowych imprezach firmowych, na które trzeba pójść i nie można ich zbyt szybko opuścić.
Jeszcze przed zaśnięciem postanowiłem, że muszę częściej bywać na takich niezobowiązujących imprezach. Widać wpływają one świetnie na me samopoczucie. ;o)
8 komentarzy:
Postanowienie słuszne... aczkolwiek pewnie będzie spełnione tak jak do tej pory.. ;o)
Może dlatego, że nie bywasz tak często tak dobrze się bawisz tam?...
A jakby nie było na pewno jest to kwestia ludzi tam zebranych... ciekawych... wyluzowanych.. przybyłych z własnej nieprzymuszonej woli...
Otwartych na rozluźnienie się...
Ja bym te fachowe spotkanio-imprezy, poprzeplatala wieczornymi wypadami na obiadek+kieliszek winka, w towarzystwie plci przeciwnej. To tez dobrze robi na nastroj:)
No nie wiem czy to dobrze wplynie na klimat rodzinny. Kobiety chyba nie lubia konkurencji, czy nie tak?
nie ważne gdzie, ważne skim:)-dewaluacja :)
Alez, ja wcale nie napisalam ze to musi byc kobieta obca:))) Chodzilo mi raczej o to ,iz nie tylko "bywanie na niezobowiazujacych imprezach" moze byc odprezajace. Kolacja z zona, jak najbardziej.
Bywać to jedno, ale dla mnie ważniejsze pytanie brzmi - jak zorganizować taką imprezę, żeby była udana ;)
Froasia... musimy nad tym podumać... ale bez praktycznych zajęć się nie uda ;o)
Myślę, że jak są fajni ludzie i otoczenie przyjemne, to impreza niejako automatycznie jest fajna.
I to niezależnie czy z własną czy z obcą (ha, ha..) kobietą ;o)
Prześlij komentarz