niedziela, lutego 07, 2016

Trzecia droga

Jan Sowa, socjolog i autor książki "Inna Rzeczpospolita jest możliwa",  w artykule zatytułowanym "Kopnęli nam w stolik. Dlaczego lewica nie zyskuje na walce z PiS" (http://wyborcza.pl/magazyn/1,150176,19589864,kopneli-nam-w-stolik-dlaczego-lewica-nie-zyskuje-na-walce-z.html ) proponuje trzecią drogę. Nie tą z konserwatywnym PISem i również nie tą z gospodarczo liberalnym KODem. Wolność i prawo są nam potrzeben jak najbardziej, ale to musi funkcjonować tak, aby biedni, wykluczeni ludzie coś z tego mieli.

 

Droga Jana Sowy to droga socjalna, droga lewicowej solidarności, droga chyba nieco utopijna, gdyż chyba nigdzie w Europie nie zrealizowano jej wtakim zakresie.

 

Sowa wyjaśnia wierność elektoratu PIS sytuacją ekonomiczną-socjalną tych ludzi. ja natomiast uważam, że olbrzymie znaczenie ma tu naracja kościoła, a przede wszystkim radia Maryja. To ten z tamtąd rozprzestrzeniany patos narodowo-katolicki, to wmawianie ludziom, że są ofiarą spisku wrogich sił wewnętrznych i zewnętrznych, to pokazywanie im tych co są rzekomo przyczyną tej rzekomo katastrofalnej sytuacji i mówienie, że ich trzeba usunąć aby było lepiej, to właśnie cementuje elektorat najlepiej. Jest to sfera mitów i wiary, sfera zamknięta na fakty i na rzeczywistość. 

 

Oczywiście gdyby zmiejszyć liczbę niezadowolonych dzięki poprawieniu ich sytuacji ekonomiczno-społecznej, może zmiejszyłaby się trochę ich podatność na tę narację narodowo-katolicką. Chyba jednak nie znikłaby całkowicie. Tu potrzeba innej wizji, wizji która przemówi do ludzi i pokaże im inny, atrakcyjny cel wart wysiłku

2 komentarze:

lavinka pisze...

Ja tłumaczę wygraną PISu ludzką naiwnością. Po prostu jakiś procent Polaków nadal wierzy w obietnice, gruszki na wierzbie, jak nie dostaną obietnicy "milionów za darmo", to nawet nie pójdą na wybory. Nawet partia Razem królowała kiełbasą, ten ich sławny kalkulator na stronie. Ile zarabiasz,a ile będziesz zarabiać po wprowadzeniu zmian. Dla zabawy skorzystałam, otóż dawali mi sto złotych. PIS (zakładając wiarę w obietnice, ihaha, kto pamięta obietnice podatku liniowego platformy 8 lat temu?) obiecywał 500 zł na każde dziecko. W tym momencie przeciętna polska rodzina sobie skalkulowała. PiS mi daje 1000zł (2+2), Razem daje 200. No to wiadomo, kogo wybrali. A że ludzie nie rozumieją, że rząd nie ma własnych pieniędzy, tylko żeby dac, musi zabrac innym, to niestety wielki problem. Najgorsze, że jedyni ludzie, którzy o tym mówią, to korwiniści.

Krzysztof pisze...

@Lavinka Tak, to na pewno też jeden z powodów. Wyborcza kiełbasa jest bardzo aktrakcyjna, zawiedzeni wielokrotnie wyborcy po mimo to chcą wierzyć w obietnice. Pamieć mają krótką i też niespecjalnie zagłębiają się w partyjne programy i gospodarcze fakty.

Jednak gdyby to były tylko te socjalno-ekonomiczne obietnice to poparcie dla pisu spadłoby solidnie. No bo przecież już wycofują się z obietnic, przesuwają na potem, widać gołym okiem, że kręcą. A poparcie nie spada, więc to chyba też ta narodowo-katolicka naracja ludzi bierze.