niedziela, listopada 14, 2010

Diabelska alternatywa

Mariusz Janicki w ostatnich wydaniach Polityki przeprowadza interesującą analizę polskiej sceny politycznej, a ogólniej sytuacji polskiego społeczeństwa.

W artykule "W opresji agresji" pisze o głębokim konflikcie cywilizacyjnym polskiego społeczeństwa. Jest olbrzymi konflikt światopoglądowy pomiędzy kulturą świecką i oświeceniową, a tradycyjną kulturą katolicką i narodowościową. Janicki pisze:

Gorączka emocji wynika także stąd, że konflikt Platformy z PiS nałożył się na głęboki polski spór o wymiarze cywilizacyjnym, kulturowym. Dotknął czułej, być może niewidocznej wcześniej struny. Podział na konserwatywnych, religijnych tradycjonalistów oraz na liberalną albo po prostu nieideologiczną większość istniał dawniej, ale jego strony były wcześniej rozproszone i obsługiwane przez zmieniające się formacje polityczne. Nie miały okazji okrzepnąć.
W artykule "Teoria lejka" zwraca uwagę na wyprowadzanie walki politycznej z sejmu na ulice. Pis, a przede wszystkim sam Kaczyński toczy walkę na ulicach miast organizując pochody z pochodniami i krzyżami. To mi coś przypomina, coś bardzo groźnego, coś czemu trzeba się stanowczo przeciwstawić. Janicki pisze:
Do tego potrzebna jest jednak władza, najlepiej zdobyta jak najszybciej i użyta natychmiast. Potrzebna jest zapałka, która wznieci insurekcję, jak to ładnie nazywają konserwatywni publicyści, albo rokosz czy rebelię – jak ujmują to inni. Nie był nią kryzys ani powódź. Nie wystarczył Smoleńsk i, jak się wydaje, nie spełni nadziei Łódź. Poszukiwania trwają.
I dalej:
... (Kaczyński) Nie ma czasu, więc wyprowadza swoją politykę poza Sejm, na ulicę, przystrajając ją krzyżami i pochodniami. Klub poselski PiS nawet zbiera się, zasiada w ławach, coś mówi, ale jednak bez Jarosława Kaczyńskiego. Jemu już na Wiejską nie chce się nawet zaglądać (w ogóle Sejm stracił na znaczeniu, kiedy toczy się wojna symboliczna), jak też pójść na posiedzenie Rady Bezpieczeństwa Narodowego czy podać rękę prezydentowi, a raczej panu Komorowskiemu. Posłowie PiS stali się paprotkami polityki swojego prezesa, kukiełkami bez znaczenia, bo niewiele może od nich zależeć i w tym rozdaniu parlamentarnym skazani są na polityczne wymarcie. Muszą tylko odegrać swój teatr póz i zaklęć, ale adresowanych przede wszystkim do prezesa, bo tylko z tego nadania i wedle wskazanego z gabinetu przy ulicy Nowogrodzkiej porządku układane będą listy wyborcze.
Kaczyński chce za wszelka cenę zdobyć władzę i wszelkie środki są do tego dobre. Próba zawładnięcia ulicy, gra emocjami, próba wyłączenia rozsądku i szukanie rozwiązań poprzez uliczny konflikt to niebezpieczna gra. Kaczyński nie uznaje legalnie, na mocy demokratycznego mandatu wybranych władz i próbuje przeciwko nim mobilizować ulice. To próba puczu sił anty demokratycznych i w dużej mierze poza-demokratycznych. W naszym wspólnym interesie trzeba im stanowczo powiedzieć "Nie"!

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

No wiec ja nie bawiac sie w polityke, przybieglam aby Ciebie pozdrowic :)

Krzysztof pisze...

@wildrose, a ja tu bardzo politycznie. Wiem czas czas zmienić temat. :)