Przeglądając ostatnio gazety zwróciłem uwagę na niemiecką statystykę na temat użytkowników Web 2.0. Według tej statystyki to przede wszystkim młodzi ludzie - często bardzo młodzi, bo poniżej 20 lat - tworzą te 2.0 webowe treści. To oni, przeważnie piszą blogi, publikują coś, tworzą podcasty, robią filmiki. To oni są autorami artykułów w wikipedzie.
W sferze konsumpcji tych informacji równowaga pokoleniowa wyrównuje się. Starsze roczniki zaglądają chętnie do 2.0 webowych serwisów i oglądają zamieszczone tam przez ich dzieci treści.
"Co się dzieje? Świat staje na głowie" - pomyślałem.
Kiedyś encyklopedie tworzyli sędziwi profesorowie, bardzo sławni i wybitni w swym fachu, o znanych nazwiskach. Dzisiaj natomiast ich twórcami są w dużej mierze uczniowie szkół średnich, którzy zamiast grzecznie pobierać nauki i słuchać starszych wymądrzają się fachowo na różnych forach.
Tak, to olbrzymia zmiana w stosunkach pokoleniowych. Przez wieki dzieci, młodzież uczyła się od dorosłych. W każdym plemieniu istniało coś takiego jak rada starszych. Sędziwi mędrcy przekazywali swą wiedzę młodszym.
A dzisiaj na co nam przyszło. Zamiast przekazywać dzieciom naszą z takim mozołem zdobytą wiedzę i mądrość konsumujemy potulnie ich twórczość.
Młody czytelniku, jeżeli takowi czytują tego bloga, nie ciesz się zbytnio z tej chwilowo dla Ciebie korzystnej sytuacji. Dzisiejsze przedszkola są pełne potencjalnych twórców, którzy już jutro przejmą pałeczkę i będą nas pouczać. Cie choroba, w jakich to faszynujących czasach żyjemy.
Chyba jedyna instytucja, która opiera się (jeszcze) tym niebezpiecznym trendom to kościół katolicki. Tam dopiero gdzieś tak około siedemdziesiątki można zabierać głos.
11 komentarzy:
Krzysztof, ale wizja świata ... No chyba tak źle jeszcze nie jest. Faktycznie, starsze pokolenia przeważnie nie podążają za zmianą technologii i stąd ich milczenie w Internecie, ale nie przesadzajmy z tą młodzieżą. To, że mówią, wcale jeszcze nie oznacza, że mówią mądrze.
Niebawem my będziemy dziadkami i wszystko wróci do normy, a Web 2.0 będzie przeżytkiem... czymś dla staruszków :-)
Dobre spostrzezenie, mnie w zrozumieniu MBL pomogl moj 17-latek... przykro, ze to nie ja jemu. No ale mnie cieszy, ze Oni - Nas przeskakuja w pewnych sprawach. Taka kolej rzeczy.
Jestesmy sobie nawzajem potrzebni. My z naszym doswiadczeniem, spokojem, opanowaniem, a oni ze swoim swiezym umyslem, chlonnoscia i dynamizmem... dzieki temu jakos sie ten swiat kreci :)
Nie jest tak zle z ta rownowaga :)
@Froasia, Moze mlodzi nie mowia w Webie madrze, ale faktme jest, ze to tylko oni mowia. Roczniki dojrzalsze milcza.
@Marcin, Tak, tak, ale wtedy siwat bedzie fascynowac sie Web 444!
@Wildrose, Ja tez sadze, ze z wiekem czlowiek nabiera wartosci. Tak jak czerwone wino ;-)
Faktem jednak jest, ze czesc naszego praktycznego doswiadczenia jest bezuzyteczna, bo dotyczy technologii dnia wczorajszego. To co ja nauczylem sie w trakcie studiow jest dzisiaj po prostu smieszne.
Wiesz to czego nauczyles sie kiedys na studiach nie jest smieszne, to bledny sposob myslenia. To jest jak fundament, na ktorym zbudowales swoja wiedza, swoje umiejetnosci...
Amator dobrego wina ma zawsze ukierunkowane skojarzenia:)
Zmieniajac troszke temat postu, chcialam powiedziec z zalem, ze nie znam sie na winach i choc lubie, to jakos nie umiem sobie poradzic? Co kupie, sugerujac sie cena oczywiscie ale nie za wysoka, to jakos albo kwasne, albo za cierpkie... ale czasem trafie na jakas perelke, ktorej potem juz nigdzie nie znajduje :)
@wildorose, Te kwasne to pewnie bardzo dobre wytrawne ;o)
Jak rozumiem mieszkasz teraz we Wloszech, a tam az roi sie od wspanialych win. Ja osobiscie chetnie pijam Morellino i Bardolino znad Lago di Garda.
Nie znam tych odmian win, tutaj kroluja z poludnia Wloch, a ja kupuje raczej wina z Sycylii, albo wstyd sie przyznac hiszpanskie, albo Porto, albo kalifornijskie, albo australisjkie, albo greckie bo sa slodsze :) A jak wino ma w nazwie slowo muscat - wiem, ze bedzie mi smakowalo ale faktycznie mozne wypic niewielka jego ilosc do kawy np.
Sędziwi mędrcy przekazywali swą wiedzę młodszym.” Wszyscy wiedzą, że tak było. Ja też wiedziałem. Aż przeczytałem (przed laty, więc nie przysięgnę czyje to - chyba Kisiela) o tych, co zmieniali wiek XIX. Młodziki. Jak dochodził do 25 to już był doświadczonym specem.
Więc zacząłem zwracać uwagę na wiek tych sławnych w momentach ich wielkich dokonań. Niespodzianka. Odliczywszy późną modę na starych profesorów z CK Austrii i różnych niemieckich państw, przeważnie to były młodziki. Od średniowiecza do XX wieku.
Myślę, że Internet dodał procesowi impulsu i wyzwolił od narastającej w XX wieku biurokracji i tytułokracji, ale w esencji wróciło się do wiedzy nieco niekiedy szwankującej w ortografii ale celującej poświęceniem i entuzjazmem. Na ogół dobrze zrobionej, bo myślę właśnie o nastolatku (Matt Welsh), który był autorem mojego ulubionego wprowadzenia do Linuxa...
A może to poprzednie pokolenia straciły na tym, że nie wykorzystały twórczego potencjału młodości bo słuchano starszych osób?
Każdy wiek ma swoje wady i zalety - ot taki banał na podsumowanie :)
@andsol, Tak wielkie rzeczy czynia zapewne mlodzi, bo oni maja jeszcze ta do tego tak potrzebna energie i zapal.
Z biegem czasu jednak stawali sie oni tymi "sedziwymi starcami", ktorzy przekazuja swe doswiadczenia mlodszym. I wlasnie tutaj mamy doczynienia z pewnym nowym ukladem, bo mlodzi nie tylko tworza nowe, ale wystepuja w roli mentorow. To moim zdaniem nowa sytuacja.
@Radek, tak, tez tak uwazam, nie ma co byc zbyt grzecznym i czekac na swoja kolej. Mozna sie nie doczekac. Moj kolega, teraz wielki boss sporej firmy, zwykl mawiac - "konpetencje nie dostaje sie, ja trzeba sobie wziac". Oj, jakze mial on racje.
Prześlij komentarz