Image via Wikipedia
Kryzys gospodarczy dotarł również na światowe forum ekonomiczne 2009 w Davos. Jeszcze w zeszłym roku dyskutowano tam gorliwie o postępie, o nieustannym wzroście i związanych z nim problemach. A tu proszę zamiast wzrostu gospodarczego mamy dramatyczne spadki. Ten podły kryzys widocznie zaczaił się gdzieś za rogiem i zupełnie zaskoczył wybitnych polityków, ekonomów, finansowych speców i nawet tak zwanych futurologów.
Zaskoczeni wykazali się jednak doskonałym refleksem Natychmiast zaprosili kryzys na salony i podejmują go hojnie nie zważając na koszta. A kryzys grubieje z dnia na dzień i panoszy się bezczelnie. Siedzi sobie w samym środku obrad i przysłuchuje się z zadowoleniem niezliczonym dyskusjom na swój temat. Chętnie też przyjmuje składane mu w darze datki, zwane fachowo planami pomocy czy pobudzenia gospodarki.
Wychwalaniu kryzysu teraz już nie ma końca. Jaki on wielki, chyba w ogóle największy. Wszechogarniający rozlewa się po całym świecie i ogarnia praktycznie wszystkie sfery naszego życia. A jak szybko zapanował i to tak zupełnie niespodziewanie. Jeszcze wczoraj był dobrobyt powszechny, a już dziś kryzys totalny.
Tylko nieliczni w tych tak niedawnych czasach mlekiem i miodem płynących przebąkiwali coś o latach chudych, o gwałtownej zmianie, o możliwym kryzysie. Ale kto wtedy chciał ich słuchać, tych niepoprawnych pesymistów.
Teraz jednak pesymiści są górą. Podnieśli głowy dumnie i mówią z nieukrywaną satysfakcją - "a nie mówiłem!". Jeden z nich - Nouriel Roubini, professor ekonomii na uniwersytecie w Nowym Jorku - zagościł na dobre w centrum światowego forum ekonomicznego. Rozsiadł się wygodnie tuż obok samego kryzysu i przyjmuje pielgrzymki ciekawskich dziennikarzy i licznych tuzów polityki i gospodarki. "Skąd wiedziałeś o kryzysie?" - pytają go. A on, ten spełniony wróżbita, ten prorok kryzysu - zawistni koledzy tytułują go nawet jako Dr. Doom czyli Zagłada - opowiada im o podobieństwie aktualnej sytuacji do tej z poprzednich kryzysów. Jak to tylko podobieństwa dziwują się wszyscy. Bo oni, naiwni, myśleli że Roubini zbudował fenomenalny model gospodarczy umiejący bezbłędnie przewidzieć wszelkie zmiany kierunku i zachwiania gospodarki światowej.
W tylnych rzędach zgromadziła się grupka zawistnych kolegów, którzy zbyt długo stawiali na postęp i wzrost. Ci przegrani złośliwcy porównuja Roubiniego do stającego zegara. Roubini, zdeklarowany pesymistą głoszący kryzys od lat wielu kiedyś przecież musiał trafić w rozwój wydarzeń. To tak jak stojący zegar, który dwa razy na dzień pokazuje właściwą godzinę.
Wczorajsi optymiści szybko smarują sobie twarze na czarno i prześcigają się w coraz posępniejszych przepowiedniach. To nic, ze zaprzeczają przy tym temu co sami głosili jeszcze nie tak dawno. Przecież tego już i tak nikt nie pamięta. A dzisiaj ważne jest aby nie wypaść z trendu.
W tej sytuacji chyba na próżno czekać nam na śmiałka, który stawi czoła temu kryzysowi. śmiałka który przekłuje kryzys piką rozsądku aby stwierdzić, że to tylko bańka mydlana nadmuchana naszym strachem i owczym pędem ku masowej histerii pogłębiającej - jeżeli go nie tworzącej - dramatyzm sytuacji. Jeżeli wszyscy uwierzymy że jest źle to na pewno tak będzie i to całkiem niezależnie od rzeczywistej sytuacji gospodarczej.
Zaskoczeni wykazali się jednak doskonałym refleksem Natychmiast zaprosili kryzys na salony i podejmują go hojnie nie zważając na koszta. A kryzys grubieje z dnia na dzień i panoszy się bezczelnie. Siedzi sobie w samym środku obrad i przysłuchuje się z zadowoleniem niezliczonym dyskusjom na swój temat. Chętnie też przyjmuje składane mu w darze datki, zwane fachowo planami pomocy czy pobudzenia gospodarki.
Wychwalaniu kryzysu teraz już nie ma końca. Jaki on wielki, chyba w ogóle największy. Wszechogarniający rozlewa się po całym świecie i ogarnia praktycznie wszystkie sfery naszego życia. A jak szybko zapanował i to tak zupełnie niespodziewanie. Jeszcze wczoraj był dobrobyt powszechny, a już dziś kryzys totalny.
Tylko nieliczni w tych tak niedawnych czasach mlekiem i miodem płynących przebąkiwali coś o latach chudych, o gwałtownej zmianie, o możliwym kryzysie. Ale kto wtedy chciał ich słuchać, tych niepoprawnych pesymistów.
Teraz jednak pesymiści są górą. Podnieśli głowy dumnie i mówią z nieukrywaną satysfakcją - "a nie mówiłem!". Jeden z nich - Nouriel Roubini, professor ekonomii na uniwersytecie w Nowym Jorku - zagościł na dobre w centrum światowego forum ekonomicznego. Rozsiadł się wygodnie tuż obok samego kryzysu i przyjmuje pielgrzymki ciekawskich dziennikarzy i licznych tuzów polityki i gospodarki. "Skąd wiedziałeś o kryzysie?" - pytają go. A on, ten spełniony wróżbita, ten prorok kryzysu - zawistni koledzy tytułują go nawet jako Dr. Doom czyli Zagłada - opowiada im o podobieństwie aktualnej sytuacji do tej z poprzednich kryzysów. Jak to tylko podobieństwa dziwują się wszyscy. Bo oni, naiwni, myśleli że Roubini zbudował fenomenalny model gospodarczy umiejący bezbłędnie przewidzieć wszelkie zmiany kierunku i zachwiania gospodarki światowej.
W tylnych rzędach zgromadziła się grupka zawistnych kolegów, którzy zbyt długo stawiali na postęp i wzrost. Ci przegrani złośliwcy porównuja Roubiniego do stającego zegara. Roubini, zdeklarowany pesymistą głoszący kryzys od lat wielu kiedyś przecież musiał trafić w rozwój wydarzeń. To tak jak stojący zegar, który dwa razy na dzień pokazuje właściwą godzinę.
Wczorajsi optymiści szybko smarują sobie twarze na czarno i prześcigają się w coraz posępniejszych przepowiedniach. To nic, ze zaprzeczają przy tym temu co sami głosili jeszcze nie tak dawno. Przecież tego już i tak nikt nie pamięta. A dzisiaj ważne jest aby nie wypaść z trendu.
W tej sytuacji chyba na próżno czekać nam na śmiałka, który stawi czoła temu kryzysowi. śmiałka który przekłuje kryzys piką rozsądku aby stwierdzić, że to tylko bańka mydlana nadmuchana naszym strachem i owczym pędem ku masowej histerii pogłębiającej - jeżeli go nie tworzącej - dramatyzm sytuacji. Jeżeli wszyscy uwierzymy że jest źle to na pewno tak będzie i to całkiem niezależnie od rzeczywistej sytuacji gospodarczej.
3 komentarze:
mnie, jako zwyklemu zjadaczowi chleba, jak na razie, kryzys nie daje sie we znaki, a i w moim resorcie zasze bedzie mozna znalezc prace, gorzej z inzynierami wyszkolonymi np w resorcie atomobilnym, taki Schäffler, ktory przejal Continental wprowadza Kurzarbeit i ciecia personalne, jasne ze zwolnieni dostana odszkodowanie, ale po 20-25 latach pracy i latkami na karku, nawet specjaliscie ciezko bedzie o prace, kta go bedzie zawodowo i finansowo satysfakcjonowala, a odszkodowanie szybko sie uplynni
A mnie sie ten kryzys juz odbija powoli... jak tak dalej pojdzie to nie bede miala pracy po powrocie... i w ogole nie wiem jak to bedzie!
To jest dość oczywiste od dość dawna, że gospodarka funkcjonuje w cyklach kuniunkturalnych i że trochę przypominają sinusoidę. Nie ma w tym nic odkrywczego. Pytanie tylko - kiedy będzie wzrost a kiedy spadek, ale zawsze się znajdzie ktoś, któ przewidzi akurat w danym roku spadek. :)
Prześlij komentarz