poniedziałek, maja 05, 2008

Microsoft zmienia radykalnie kierunek

Ray Ozzie, który przejął po Billu Gatesie funkcje naczelnego architekta w Microsofcie, próbuje zmienić kurs tego softwarowego giganta. I to bardzo radykalnie.

W memorandum do wszystkich pracowników koncernu definiuje nowa strategię koncernu. Microsoft ma udać się w świat webu (internetu) i webowych serwisów. Era personalnych komputerów ustępuje erze webu. Dostęp do tych webowych serwisów jest możliwy nie tylko z PC, ale z wielu różnych urządzeń, przede wszystkim ze współczesnych komórek.

Ozzie określił też trzy podstawowe zasady tej nowej strategii:


1. Web jest centrum naszych socjalnych sieci (The Web is the Hub
of our social mesh and our device mesh). Linkowanie, dzielienie się (sharing), ocenianie (ranking), kategoryzowanie (tagging) stają się absolutnie powszechne i są podstawą naszej działalności.

2. Siła wyboru (The Power of “Choice” as business moves to embrace the cloud).

3. Małe luźno połączone części (Small Pieces Loosely Joined
for developers, within the cloud and across a world of devices).

Ta nowa strategia to to zapowiedź olbrzymiej zmiany. Microsoft, którego potęga to produkcja softweru dla personalnych komputerów, długo opierał się wszelkim zmianom. Przez lata Bill Gates próbował chwycić świat w swe objęcia i zmusić go do używania Microsoftowych produktów. Siła Web 2.0 jednak przeważyła szalę. Szalony rozwój serwisów socjalnych uwolnił użytkowników z Windowsowego objęcia. Ozzie uznał, że w tej sytuacji dalsza produkcja monolitycznych aplikacji jest zbyt niebezpieczna. Niebezpieczna dla przyszłości jego koncernu.

Microsoft godzi się również z istnieniem innych aplikacji i chce być ich integratorem. O tym nowym ich produkcie - Live Mesh - sporo pisali bloggerzy w zeszłym tygodniu.

Czy rzeczywiście ta nowa strategia jest dla Microsoftu konieczna? Przecież to nadal największa firma softwarowa świata osiągająca miliardowe zyski.

Otóż sytuacja koncernu wcale nie jest taka dobra. Tylko natychmiastowa zmiana strategii może zapobiec katastrofie. Znana firma consultingowa Gartner zaprezentowała niedawno dane o sprzedaży systemu operacyjnego Vista ( w który Microsoft zainwestował miliardy). Otóż Vista sprzedaje się bardzo źle. Według Gartner problem wcale nie leży w tym, że Vista jest zła. System operacyjny stracił po prostu dla użytkowników na znaczeniu. Jego miejsce zajęła przeglądarka internetu poprzez którą użytkownicy mają dostęp do różnych webowych aplikacji i serwisów i socjalnych sieci.

Czy oznacza to koniec ery personalnych komputerów? No może jeszcze nie całkiem. Faktem jednak jest, że personalny komputer, jak również Notebook tracą swą wyjątkowość i stają się jednym z wielu używanych przez nas urządzeń. Urządzeń umożliwiających nam korzystanie webowych aplikacji, które powoli ale zdecydowanie wypierają lokalne monolityczne aplikacje.

5 komentarzy:

lavinka pisze...

Microsoft poszedł nie w tę stronę co trzeba. To już było widać na XP, a w Viście zaszalał podwójnie. Nie sztuka zrobić system,który przez nadmiar bajerów zawiesi komputer. Sztuka zrobić coś,co przy minimalnej inwencji użytkownika da mu maksymalną wydajność, bez obciążenia ramu i procesora...

Anonimowy pisze...

Nie znam sie na strategii firmy wiec nic nie napisze, natomiast z mojego podwórka wiem, ze system XP jest świetny bo prosty i łatwy w obsłudze, natomiast Vista przyszła zdecydowanie za późno i wszyscy już zdążyli sie tak jak ja przyzwyczaić do starego systemu...
jak ja nie lubię nowych systemów w komputerach.... wrrr...

Anonimowy pisze...

To ciekawostka. Dzisiaj też dotarł do mnie news, że szef polskiego oddziału Microsoftu odchodzi 1 lipca. Spekulacje na temat powodów juz się zaczęły. Może to jakiś szerszy front zmian?

Anonimowy pisze...

Microsoft mimo wszystko ma problemy z zaakceptowaniem faktu, że nie może być monopolistą i tu jest problem. Z jednej strony zmiany strategii, z drugiej strony ciągłe zmuszanie ludzi do korzystania z ich technologii i formatów.

Microsoft nie potrafi korzystać ze standardów. Woli sam je tworzyć. Rzecz w tym, że przestał za tym nadążać, bo szybkość rozwoju rynku jest większa niż jego możliwość do wchodzenia na nowe rynki.

Anonimowy pisze...

Lubię szukac wg. haseł ale prawda że nie zawsze można znaleźć to czego się szuka.