To, że jest sporo urzędników kościelnych, którzy w swym radykalizmie już zatracili poczucie realizmu, mnie nie dziwi. To, że wybitni reprezentanci głównej partii opozycyjnej stoją i klaszczą zachwyceni, gdy nawiedzony klecha wypędza diabły i złe duchy z prezydenta i premiera już mnie mocno zdumiewa.
Na ile ludzie ci są obliczalni jako politycy, jeżeli poddają się aż tak swoistym emocjom i popierają ekstremalny radykalizm? O co będzie gdy egzorcystyczne zabiegi nie przyniosą oczekiwanego skutku? Czy sięgną oni wtedy do innych wyśmienitych metod dobrze sprawdzonych w średniowieczu?
A tak na marginesie to egzorcyzmy znowu stają się modne. Tak, tak. Egzorcystów przybywa i są zawaleni robotą, bo przez te lata zaniechania złe duchy rozpleniły się strasznie. Ta doskonała średniowieczna technika niszczenia przeciwników jedynej prawdziwej religii całkiem niesłusznie była przez lata w zapomnieniu. Teraz wraca do łask. Właśnie Watykan uznał oficjalnie zrzeszenie egzorcystów. Te polskie wypędzania złych duchów są więc całkiem trendy.
Wracając do samych nosicieli złych duchów widać wyraźnie, że umizgi prezydenta, premiera i innych polityków tego obozu politycznego do katolickich hierarchów (bo nikt mi nie wmówi, że ten obłąkany klecha mógłby wypowiadać te brednie bez przynajmniej milczącej zgody hierarchów) pozostają bez odzewu. Oni dla radykałów katolickich, a w tym kierunku kroczą chyba wszyscy kościelni mocodawcy, raz na zawsze pozostaną obcy. Są i będą obcy, bo nie są wystarcająco radykalni i zachowali jeszcze resztkę niezależności. Ich uniżone gesty wobec kościoła są przyjmowane, ale nie zmieniają ich podrzędnego statusu. Ich przymilanie się katolickiemu elektoratowi i tak nie zmieni jego preferencji wyborczych i nie zatrzyma nieustannej radykalnej nagonki na nich.
Panie Prezydencie! Panie Premierze! Ta widoczna dla wszystkich i absolutna porażka waszej polityki ustępowania i aktów podlizywania się katolickim możnowładcom to chyba właściwy moment aby się chwilę nad nią zastanowić i ją zmienić. To chyba ostatnia szansa dla was, aby powiedzieć nie katolickiemu radykalizmowi i ratować te żałosne resztki świeckiego państwa. Pan Premier coś tam niedawno wspominał o nie-klękaniu przed katolickimi zwierzchnikami. Może to czas, żeby wreszcie wstać z tych klęczek, bo kolana już nas wszystkich strasznie bolą!
Wracając do samych nosicieli złych duchów widać wyraźnie, że umizgi prezydenta, premiera i innych polityków tego obozu politycznego do katolickich hierarchów (bo nikt mi nie wmówi, że ten obłąkany klecha mógłby wypowiadać te brednie bez przynajmniej milczącej zgody hierarchów) pozostają bez odzewu. Oni dla radykałów katolickich, a w tym kierunku kroczą chyba wszyscy kościelni mocodawcy, raz na zawsze pozostaną obcy. Są i będą obcy, bo nie są wystarcająco radykalni i zachowali jeszcze resztkę niezależności. Ich uniżone gesty wobec kościoła są przyjmowane, ale nie zmieniają ich podrzędnego statusu. Ich przymilanie się katolickiemu elektoratowi i tak nie zmieni jego preferencji wyborczych i nie zatrzyma nieustannej radykalnej nagonki na nich.
Panie Prezydencie! Panie Premierze! Ta widoczna dla wszystkich i absolutna porażka waszej polityki ustępowania i aktów podlizywania się katolickim możnowładcom to chyba właściwy moment aby się chwilę nad nią zastanowić i ją zmienić. To chyba ostatnia szansa dla was, aby powiedzieć nie katolickiemu radykalizmowi i ratować te żałosne resztki świeckiego państwa. Pan Premier coś tam niedawno wspominał o nie-klękaniu przed katolickimi zwierzchnikami. Może to czas, żeby wreszcie wstać z tych klęczek, bo kolana już nas wszystkich strasznie bolą!