sobota, października 06, 2012

Racjonalny model w Europie zachodniej

Magdalena środa w Tokfm pisze ładnie o ateiźnie. Pisze o modelu racjonalności w zachodniej Europie. który to, moim zdaniem, rozpoczął się na dobre w oświecieniu, i to dzięki niemu był możliwy tak nieprawdopodobny i szybki rozwój w Europie. Sądzę, że ten model racjonalności i wartości w nim reprezentowe, a są to kluczowe wartości toleracji, poszanowania praw jednostki i demokracji, jest nadal dla nas bardzo ważny. Ważny również w sensie praktycznym dla dobrego funkcjonowania naszych społeczeństw i zapewnienia przyszłego dobrobytu.

Pani środa pisze:

Zachodni świat Europy jest laicki, co nie znaczy przecież że opanowała go ideologia ateizmu,.... Europę zdominował pewien model racjonalności, dzięki któremu możliwy był rozwój cywilizacji technicznej. Lubimy tę racjonalność i tę cywilizację, nawet jeśli jesteśmy zwolennikami cudów, zbawienia i dziewictwa Maryi. Oczywiście to żadna sprzeczność. Można wierzyć w cuda, ale korzystać z komputera, a w przypadku choroby raczej udać się do lekarza niż na pielgrzymkę.


http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,102433,12620912,O_ateizmie__przy_niedzieli__FELIETON_SRODY_.html

Czy wzrost gospodarczy jest konieczny

Edwin Bendyk na swym blogu cytuje Roberta Gordona, noblistę z zakresu ekonomii, który twierdzi, że wzrost gospodarczy ostatnich lat to coś wyjątkowego w skali ludzkości.

Według Gordona

hipoteza jest klarowna: załóżmy, że wzrost gospodarczy to epizod w dziejach, który trwał jakieś 250 lat. Wcześniej coś takiego, jak wzrost praktycznie nie istniało. Może po 250 latach fajnego ekscesu wracamy do normy.

Nie mogę się zgodzić z tym twierdzeniem, jak i zapewne nie zgodzi się z nim rzesza ekonomów twierdzących coś całkiem innego. Tak, wzrost gospodarczy ostatnich lat jest dużo szybszy niż kiedyś, ale to nie znaczy, że go wtedy nie było. Wzrost gospodarczy to efekt lepszej organizacji pracy i innowacji. Te efekty są znane od początku ludzkości, ale przebiegały kiedyś niezauważalnie w skali jednego pokolenia. Ostatnio nabrały solidnego tempa i w ciągu naszego życia zauważamy kolosalne zmiany. I dobrze, że tak jest, bo dzięki temu poziom dostatku na ziemi wzrósł w ciągu ostatnich stu lat kolosalnie. A na mrzonki o sielskim powrocie do tego rzekomo cudnego życia wiejskiego z 18 czy 19 wieku (tak ono było piękne, ale tylko dla 1, no może 2% tej wiejskiej społeczności - reszta żyła w strasznej nędzy, głodując i bez żadnej nadziei na poprawę losu) może sobie pozwolić społeczeństwo syte, które tę sytość zapewniło sobie właśnie ciągłym wzrostem gospodarczym.

Koniec wzrostu gospodarczego?
http://bendyk.blog.polityka.pl/2012/10/06/koniec-wzrostu/


Update 7.10.2012

Właśnie przypadkiem przeczytalem w notce Briana Profitta w ReadWriteWeb,  że amerykańska produktywność wzrosła od 1945 do 20111 roku o przeszło 250%. Niestety przyrost realnych zarobków w tym samym czasie wyniósł jedynie nieco ponad 113%.