| |
| |
|
O wszystkim i o niczym. Piszę o sprawach dla mnie ważnych, o tym co mnie zainteresowało - wspomnienia z podróży, reakcje na aktualne wydarzenia polityczne, krótkie recenzje książek, które właśnie przeczytałem, no i refleksje na tematy różne.
wtorek, lutego 17, 2009
From Evernote: Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło
środa, lutego 04, 2009
Kryzys na światowym forum ekonomicznym
Image via Wikipedia
Kryzys gospodarczy dotarł również na światowe forum ekonomiczne 2009 w Davos. Jeszcze w zeszłym roku dyskutowano tam gorliwie o postępie, o nieustannym wzroście i związanych z nim problemach. A tu proszę zamiast wzrostu gospodarczego mamy dramatyczne spadki. Ten podły kryzys widocznie zaczaił się gdzieś za rogiem i zupełnie zaskoczył wybitnych polityków, ekonomów, finansowych speców i nawet tak zwanych futurologów.
Zaskoczeni wykazali się jednak doskonałym refleksem Natychmiast zaprosili kryzys na salony i podejmują go hojnie nie zważając na koszta. A kryzys grubieje z dnia na dzień i panoszy się bezczelnie. Siedzi sobie w samym środku obrad i przysłuchuje się z zadowoleniem niezliczonym dyskusjom na swój temat. Chętnie też przyjmuje składane mu w darze datki, zwane fachowo planami pomocy czy pobudzenia gospodarki.
Wychwalaniu kryzysu teraz już nie ma końca. Jaki on wielki, chyba w ogóle największy. Wszechogarniający rozlewa się po całym świecie i ogarnia praktycznie wszystkie sfery naszego życia. A jak szybko zapanował i to tak zupełnie niespodziewanie. Jeszcze wczoraj był dobrobyt powszechny, a już dziś kryzys totalny.
Tylko nieliczni w tych tak niedawnych czasach mlekiem i miodem płynących przebąkiwali coś o latach chudych, o gwałtownej zmianie, o możliwym kryzysie. Ale kto wtedy chciał ich słuchać, tych niepoprawnych pesymistów.
Teraz jednak pesymiści są górą. Podnieśli głowy dumnie i mówią z nieukrywaną satysfakcją - "a nie mówiłem!". Jeden z nich - Nouriel Roubini, professor ekonomii na uniwersytecie w Nowym Jorku - zagościł na dobre w centrum światowego forum ekonomicznego. Rozsiadł się wygodnie tuż obok samego kryzysu i przyjmuje pielgrzymki ciekawskich dziennikarzy i licznych tuzów polityki i gospodarki. "Skąd wiedziałeś o kryzysie?" - pytają go. A on, ten spełniony wróżbita, ten prorok kryzysu - zawistni koledzy tytułują go nawet jako Dr. Doom czyli Zagłada - opowiada im o podobieństwie aktualnej sytuacji do tej z poprzednich kryzysów. Jak to tylko podobieństwa dziwują się wszyscy. Bo oni, naiwni, myśleli że Roubini zbudował fenomenalny model gospodarczy umiejący bezbłędnie przewidzieć wszelkie zmiany kierunku i zachwiania gospodarki światowej.
W tylnych rzędach zgromadziła się grupka zawistnych kolegów, którzy zbyt długo stawiali na postęp i wzrost. Ci przegrani złośliwcy porównuja Roubiniego do stającego zegara. Roubini, zdeklarowany pesymistą głoszący kryzys od lat wielu kiedyś przecież musiał trafić w rozwój wydarzeń. To tak jak stojący zegar, który dwa razy na dzień pokazuje właściwą godzinę.
Wczorajsi optymiści szybko smarują sobie twarze na czarno i prześcigają się w coraz posępniejszych przepowiedniach. To nic, ze zaprzeczają przy tym temu co sami głosili jeszcze nie tak dawno. Przecież tego już i tak nikt nie pamięta. A dzisiaj ważne jest aby nie wypaść z trendu.
W tej sytuacji chyba na próżno czekać nam na śmiałka, który stawi czoła temu kryzysowi. śmiałka który przekłuje kryzys piką rozsądku aby stwierdzić, że to tylko bańka mydlana nadmuchana naszym strachem i owczym pędem ku masowej histerii pogłębiającej - jeżeli go nie tworzącej - dramatyzm sytuacji. Jeżeli wszyscy uwierzymy że jest źle to na pewno tak będzie i to całkiem niezależnie od rzeczywistej sytuacji gospodarczej.
Zaskoczeni wykazali się jednak doskonałym refleksem Natychmiast zaprosili kryzys na salony i podejmują go hojnie nie zważając na koszta. A kryzys grubieje z dnia na dzień i panoszy się bezczelnie. Siedzi sobie w samym środku obrad i przysłuchuje się z zadowoleniem niezliczonym dyskusjom na swój temat. Chętnie też przyjmuje składane mu w darze datki, zwane fachowo planami pomocy czy pobudzenia gospodarki.
Wychwalaniu kryzysu teraz już nie ma końca. Jaki on wielki, chyba w ogóle największy. Wszechogarniający rozlewa się po całym świecie i ogarnia praktycznie wszystkie sfery naszego życia. A jak szybko zapanował i to tak zupełnie niespodziewanie. Jeszcze wczoraj był dobrobyt powszechny, a już dziś kryzys totalny.
Tylko nieliczni w tych tak niedawnych czasach mlekiem i miodem płynących przebąkiwali coś o latach chudych, o gwałtownej zmianie, o możliwym kryzysie. Ale kto wtedy chciał ich słuchać, tych niepoprawnych pesymistów.
Teraz jednak pesymiści są górą. Podnieśli głowy dumnie i mówią z nieukrywaną satysfakcją - "a nie mówiłem!". Jeden z nich - Nouriel Roubini, professor ekonomii na uniwersytecie w Nowym Jorku - zagościł na dobre w centrum światowego forum ekonomicznego. Rozsiadł się wygodnie tuż obok samego kryzysu i przyjmuje pielgrzymki ciekawskich dziennikarzy i licznych tuzów polityki i gospodarki. "Skąd wiedziałeś o kryzysie?" - pytają go. A on, ten spełniony wróżbita, ten prorok kryzysu - zawistni koledzy tytułują go nawet jako Dr. Doom czyli Zagłada - opowiada im o podobieństwie aktualnej sytuacji do tej z poprzednich kryzysów. Jak to tylko podobieństwa dziwują się wszyscy. Bo oni, naiwni, myśleli że Roubini zbudował fenomenalny model gospodarczy umiejący bezbłędnie przewidzieć wszelkie zmiany kierunku i zachwiania gospodarki światowej.
W tylnych rzędach zgromadziła się grupka zawistnych kolegów, którzy zbyt długo stawiali na postęp i wzrost. Ci przegrani złośliwcy porównuja Roubiniego do stającego zegara. Roubini, zdeklarowany pesymistą głoszący kryzys od lat wielu kiedyś przecież musiał trafić w rozwój wydarzeń. To tak jak stojący zegar, który dwa razy na dzień pokazuje właściwą godzinę.
Wczorajsi optymiści szybko smarują sobie twarze na czarno i prześcigają się w coraz posępniejszych przepowiedniach. To nic, ze zaprzeczają przy tym temu co sami głosili jeszcze nie tak dawno. Przecież tego już i tak nikt nie pamięta. A dzisiaj ważne jest aby nie wypaść z trendu.
W tej sytuacji chyba na próżno czekać nam na śmiałka, który stawi czoła temu kryzysowi. śmiałka który przekłuje kryzys piką rozsądku aby stwierdzić, że to tylko bańka mydlana nadmuchana naszym strachem i owczym pędem ku masowej histerii pogłębiającej - jeżeli go nie tworzącej - dramatyzm sytuacji. Jeżeli wszyscy uwierzymy że jest źle to na pewno tak będzie i to całkiem niezależnie od rzeczywistej sytuacji gospodarczej.
Subskrybuj:
Posty (Atom)